Hiszpańskie wina pojawiały się w naszych panelach już wcześniej. W bieżącym numerze „Trybuszona” skupiamy się na omówieniu ponad dwudziestu interesujących propozycji z Kastylii i León – najważniejszego winiarskiego regionu w Hiszpanii. To stąd wywodzą się klasyczne apelacje, z Toro czy Ruedą na czele. Nie sposób pominąć w tej wyliczance również Ribery del Duero czy Bierzo – modnych, ale zasłużenie okrytych sławą…
Różowe
Pét-nat o barwie ciepłego różu. W nosie nuta róży i czerwonej śliwki. Nie brak mineralności i śladu dojrzewania na osadzie, całość osadzona na naturalnej bazie. Jest tu też nietypowy akcent botwinkowy, bąbelki dosyć przeciętne. W ustach trochę szorstkie, z wyraźną goryczką, taniną i aptecznym muśnięciem.
Bladopomarańczowy kolor. W nosie szlachetna interpretacja nuty drożdżowej. Oprócz tego trufle, pieczarki, skórka chleba. Soczysta poziomkowa owocowość i przejrzała jabłkowość podbita słonawym akcentem. Jakość musowania „w punkt”, wino znakomicie zharmonizowane, ciągle świeże, finezyjne i eleganckie. Długi, słonawo-mineralny finisz.
Mętne, gęste, różowo-czerwone wino. Chłodnik z botwinki i trochę wiśniowo-jogurtowej kwasowości. Nie brakuje soczystości, jest balans, choć ogólnie w kieliszku szału nie ma. Równowaga się utrzymuje, w końcówce odzywa się goryczkowe echo.
Kolor – szarożółto-pomarańczowy – wskazywał (trafnie, jak się wkrótce okazało!) na kategorię blanc de noir. W pierwszym nosie miks warzyw (pomidory, pory) i owocu (czereśnia). Później do głosu dochodzą jabłko, pigwa, szarlotka, kwiaty. W ustach wyczuwalny alkohol. Niezorganizowany, zalegający i słonawy finisz.
W nosie dominuje landrynka. Usta – czy lepsze od nosa „odrobinę”, czy „trochę”? Wino – pudrowo-różowo-malinowe – z jednej strony problematyczne, z drugiej nieinwazyjne i „tarasowe”. Pod naszą szerokością geograficzną może znaleźć wielu zwolenników.
Herbaciana barwa, nos owocowo-warzywny (wiśnia i burak) z nutą… potu, która na szczęście szybko się ulotniła. Kompot truskawkowy z cukrem-pudrem. W ustach czereśnia, czerwona herbata – ogólna poprawność, ale bez przyciągającego uwagę efektu. Cierpkość świeżo odłamanej gałązki; w finiszu wyczuwalny alkohol.
Średnia intensywność aromatu. Nieskomplikowane, choć uczciwe. Bąbel nieźle ustabilizowany, przy raczej średnim poziomie kwasowości. Brak może trochę głębi i elegancji. Jak na wino wytwarzane metodą klasyczną, za dużo tu przetworzonego, landrynkowego owocu, za mało wyrafinowanej drożdżowości.
Kolor wręcz pomarańczowy, „nowoprowansalski”. Intensywny, słodkawy nos z akcentami gumy balonowej czy wręcz ciasta francuskiego posypanego owocowym pudrem. Charakter owocu porzeczkowo-poziomkowy, zamiast kwasowości mamy tu jednak goryczkę. Niekonsekwencja na linii nos-usta, trochę brak ciała, energii i wypełnienia.
Mus dość ascetyczny, w nosie i ustach truskawka z cytrusem (lepiej wyczuwalna w ustach); mineralno-goryczkowe podłoże. Na szczęście bąbelki przychodzą całości w sukurs, choć musowanie jest krótkie. Wykończenie może nasuwać skojarzenia z jodyną i apteką.