odsłona druga Dziesięć numerów wstecz rozpoczęliśmy cykl paneli degustacyjnych od omówienia polskich win musujących wytwarzanych metodą tradycyjną. Po dwóch i pół roku wracamy do tego wątku, mając na względzie przede wszystkim fakt, iż to właśnie musiaki stają się powoli najmocniejszym punktem rodzimego winiarstwa. Jednak spektrum prezentowanych butelek postanowiliśmy poszerzyć, włączając również „charmaty” i pét-naty. Ogólna…
Polska
Piękna, jasnopomarańczowa barwa. Nos nieco zamknięty, wyczuwamy nuty słodkiej mandarynki, lukrecji i drogerii. Usta wyważone, z drobnym musowaniem. Wyczuwalna taniczność (dłuższa maceracja na skórkach), wino mocno wytrawne, może nawet sprawiać wrażenie wysuszającego jamę ustną. Cytrynowo-winogronowa struktura owocu. Goryczka w końcówce nie przeszkadza – propozycja kulinarna: gravlax macerowany w cointreau…
Temat win pomarańczowych powraca w naszych panelach i zapewne powracać będzie jeszcze niejednokrotnie. Jak podkreślaliśmy wcześniej, jest to jeden z tych elementów współczesnego winiarstwa, który wzbudza ogromne zainteresowanie zarówno producentów, dystrybutorów, jak i konsumentów. Wszyscy upatrują w nim ideę powrotu do korzeni – wino określane dziś mianem pomarańczowego to najprawdopodobniej archetyp…
I oto przed nami kolejna porcja zaskoczeń spod znaku polskich cydrów (i perry). Tym razem na redakcyjny stół trafiło siedem butelek produktu określanego mianem cydru lodowego. I nie chodzi tu bynajmniej o temperaturę serwowania trunku, a o tajniki jego produkcji. Cydr lodowy możemy uzyskać na dwa sposoby, poprzez kriokoncentrację…
Pét-nat o barwie ciepłego różu. W nosie nuta róży i czerwonej śliwki. Nie brak mineralności i śladu dojrzewania na osadzie, całość osadzona na naturalnej bazie. Jest tu też nietypowy akcent botwinkowy, bąbelki dosyć przeciętne. W ustach trochę szorstkie, z wyraźną goryczką, taniną i aptecznym muśnięciem.
Bladopomarańczowy kolor. W nosie szlachetna interpretacja nuty drożdżowej. Oprócz tego trufle, pieczarki, skórka chleba. Soczysta poziomkowa owocowość i przejrzała jabłkowość podbita słonawym akcentem. Jakość musowania „w punkt”, wino znakomicie zharmonizowane, ciągle świeże, finezyjne i eleganckie. Długi, słonawo-mineralny finisz.
Mętne, gęste, różowo-czerwone wino. Chłodnik z botwinki i trochę wiśniowo-jogurtowej kwasowości. Nie brakuje soczystości, jest balans, choć ogólnie w kieliszku szału nie ma. Równowaga się utrzymuje, w końcówce odzywa się goryczkowe echo.
Kolor – szarożółto-pomarańczowy – wskazywał (trafnie, jak się wkrótce okazało!) na kategorię blanc de noir. W pierwszym nosie miks warzyw (pomidory, pory) i owocu (czereśnia). Później do głosu dochodzą jabłko, pigwa, szarlotka, kwiaty. W ustach wyczuwalny alkohol. Niezorganizowany, zalegający i słonawy finisz.
W nosie dominuje landrynka. Usta – czy lepsze od nosa „odrobinę”, czy „trochę”? Wino – pudrowo-różowo-malinowe – z jednej strony problematyczne, z drugiej nieinwazyjne i „tarasowe”. Pod naszą szerokością geograficzną może znaleźć wielu zwolenników.
Herbaciana barwa, nos owocowo-warzywny (wiśnia i burak) z nutą… potu, która na szczęście szybko się ulotniła. Kompot truskawkowy z cukrem-pudrem. W ustach czereśnia, czerwona herbata – ogólna poprawność, ale bez przyciągającego uwagę efektu. Cierpkość świeżo odłamanej gałązki; w finiszu wyczuwalny alkohol.