
T o dziwne, ale wśród bezliku pieśni biesiadnych nie ma żadnych o jedzeniu. Po kulinarno-muzyczne doznania trzeba się udać gdzie indziej.
Eksplorując rejony szeroko pojętej rozrywki i pozaakademickiej elektronicznej awangardy, co nieco znalazłem. Zauważyłem również, że – nawet w tak małej próbce twórczości, którą – redefiniując to słowo – można by nazwać…