Hasło „wino pomarańczowe” wywołuje wśród winiarskiej braci sporo emocji – najczęściej pozytywnych, zahaczających miejscami o euforię, co związane jest z gamą niezwykłych i nietypowych doznań węchowo-smakowych, jakie oferują tego rodzaju wina. A przecież w sumie to nic nowego. Przeciwnie, na dobrą sprawę mamy do czynienia…
Panel wina pomarańczowe
Wyraźna acetonowa nuta w pierwszym uderzeniu. Wino trudne w odbiorze, o wyraźnej octowo-acetonowej kwasowości i niskiej taninie – choć po dłuższym kręceniu kieliszkiem można doszukać się akcentów przekiszonego owocu, cytryn, mirabelek, ale również suszonej pigwy. Zdecydowanie autorska koncepcja, choć zastanawialiśmy się, czy nie ma tu jakiejś ukrytej wady.
Lotna kwasowość na granicy wady – łagodnieje pod wpływem powietrza. Sivi ma gęstą, oleistą strukturę – to ropiness, cecha przez wielu uznawana za dyskwalifikującą [XIX-wieczni polscy kiperzy zwali ją ciągnieniem się, szlamieniem albo tłuszczeniem się wina – red.]. Tu nie zepsuła aromatu i smaku: są owoc, kwasowość i tanina – w „pomarańczowym” sznycie, z morelami,…
Pomarańcz, która spędziła parę lat w beczce – albo w amforze (tak! 8 miesięcy w amforze). Najbardziej klarowne wino panelu, o pięknym, bursztynowym kolorze. W nosie: orzechy, rodzynki, suszone daktyle. Oprócz tego miód, wanilia i odrobina nut aptecznych (jodyna, bandaż). Usta już mniej obiecujące – odnajdujemy tu styl typowego, technicznego wina, o dobrej równowadze, bez większych…
Pierwszy nos – jak to często w przypadku win pomarańczowych – pełen lotnej kwasowości i nut acetonowych. Po dekantacji wino zaczyna otwierać się w kierunku dżemu brzoskwiniowego, zimnej zielonej herbaty, przypieczonej skórki kurczaka. Usta pokazują, że jest zrobione precyzyjnie i profesjonalnie, ma dobrą strukturę i słonawą mineralność. Z lekka octowa kwasowość i wyraziste taniny czynią…
Zimna, żywa czerwień. Echo brettu w początkowym ataku udało się szybko odpędzić – jego miejsce zajęła już bardziej akceptowalna gama odcieni wiśniowo-waniliowo-czekoladowo-malinowych. W przyciężkich, ogniskowo-lukrecjowych ustach brakowało nieco kwasu i taniny. Całość niepozbawiona złożoności. Owocowa struktura podbita migdałami i dębem.
Na dzień dobry – dzika róża, kompot gruszkowo-jabłkowy, jarzębina. W ustach – skojarzenie z nalewką z derenia, nuty miodowe i gryczane. Wino kompleksowe, nieszablonowe i wielowymiarowe. Kolejny przykład orange entry level w jak najbardziej pozytywnym aspekcie. Jest tu wszystko, czego należałoby oczekiwać od dobrze zrobionej pomarańczy. Pod koniec odezwały się też nuty politurowo-lakierowe, na szczęście…