
WINA Z TEJO – poniedziałkowa niespodzianka
Udostępnij artykuł
Spotkania nieoczekiwane bądź zdarzające się w ostatniej chwili często okazują się tymi najbardziej znaczącymi i interesującymi. Taki właśnie przypadek miał miejsce, gdy w ostatni poniedziałek otrzymałem „nagłe wezwanie” do stawiennictwa w progach poznańskiego wine baru Mielżyński. Przekaz był krótki – „będą wina z Tejo, jesteś już zapisany, zobacz, może będzie coś ciekawego”. Cóż było robić – kwestionować wolę naczelnego? Nie w tym życiu…
Okazja była następująca: w drodze na zjazd Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, odbywający się w Folwarku Pszczew, pojawił się w Poznaniu nie byle kto, bo pochodzący z Brazylii Dirceu Vianna Junior MW, niestrudzony propagator winiarstwa portugalskiego. Towarzyszył mu Mariusz Kulikowski, który z kolei na naszym podwórku wytrwale – wraz z Andrzejem Strzelczykiem, kilkukrotnym mistrzem Polski sommelierów – popularyzuje wina z portugalskiego regionu Tejo. Nie raz pojawiały się one na łamach naszego magazynu, zatem poniedziałkowe spotkanie, w tak znakomitym gronie, mogło przydać tym prezentacjom dodatkowej wartości.
Bez dłuższych wstępów rozpoczęliśmy więc degustację win z Tejo – firmowali je różni producenci, natomiast łączyła jedna cecha. JAKOŚĆ – od wysokiej do wybitnej. Nie było miejsca na wina średnie, przeciętne, prawie dobre, pijalne itp. Wybór przygotowany na spotkanie w „Mielżu” mógł naprawdę zadziwić swoją konsekwencją, klasą i poziomem. O każdym z win Dirceu Vianna Junior MW i Mariusz Kulikowski mieli do powiedzenia kilka słów – najważniejsze jednak były tu walory samych win, ocierających się w paru przypadkach o wielkość.
Zaczęliśmy od różowej, musującej Nany 2020 (producent: Quintadalpa), ozdobionego stylową etykietą z wizerunkiem portugalskiej dziewczyny. Kategoria „brut nature” i około 2-3 g cukru nie pozbawiała wina owocowego charakteru, bazującego na truskawce i rabarbarze, podbudowanym znakomitą, stylową mineralnością. Nie brakowało dobrej kwasowości, a całość znajdowała się w doskonałej równowadze. 24 miesiące leżakowania na osadzie dodało winu mięsistości i struktury. Wyborny początek degustacji – ale uwaga, bo oto na stół wjeżdżają dwie białe etykiety: Quinta do Casal Branco Reserva 2021 i Lagoalva Reserva 2022. Pierwsze to „field blend” o wyśmienitej świeżości, opartej na żywej mineralności i rześkim, napiętym białym owocu (brzoskwinia, melon). Długa końcówka i świetnie wtopiona kwasowość. Równowaga po raz kolejny – to cecha wspólna prezentowanych dziś win. Druga etykieta przyniosła głębszą strukturę, za którą odpowiadała zarówno odmiana (chardonnay i lokalne arinto), jak i kontakt z beczką. Maślano-brzoskwiniowa osobowość wina utrzymana była w tonacji niezwykle eleganckiej, świetnie skomponowanej z ożywczą kwasowością i piaskowo-kamienistym akcentem.
Pierwsza czerwień to nierocznikowa Touriga Nacional znanego i dużego (ponad 5000 hektarów upraw) producenta Quinta da Alorna (importer – M&P Wina). Owocowa esencja – żywa, wibrująca i zdradzająca spory potencjał starzenia. Znakomita do picia teraz i do odłożenia na kilka lat. Później seria już dotkniętych beczką czerwieni rocznikowych: Casal da Coleheira Reserva 2021 (tourga nacional, touriga franca i cabernet sauvignon – w proporcjach 60, 20 i 20 procent), aroniowo-pikantne, gęste i długie; Encosta do Sobral Grande Reserva 2020 (syrah, cabernet sauvignon, touriga franca, touriga nacional – w proporcjach 50, 30, 10 i 10 procent) – równie esencjonalne jak poprzednie, ale lepiej zaokrąglone, o bogatszej fakturze, a to dzięki dojrzewaniu we francuskim i amerykańskim dębie; 25 miesięcy na drożdżach też zrobiło swoje (wina tego producenta dostępne są w Polsce za sprawą endorwina.pl). Przed nami jeszcze jedna etykieta od Lagoalva – tym razem Lagoalva de Cima Alfrocheiro 2017. Wino produkowane jedynie w wyjątkowych rocznikach, z lokalnej odmiany alfrocheiro, samo w sobie okazało się wyjątkowe i przeniosło nas, dzięki fantastycznej, bogatej strukturze czerwonego owocu (wiśnia, granat, śliwka), umiejętnie podbitej beczką i przenikliwą pikantnością, w okolice… bordoskiego Prawego Brzegu. Wino genialnie komponowało się z tłustą, treściwą porcją schabu i w sumie można byłoby o nim napisać wiersz, gdyby nie fakt… iż na sam koniec potraktowani zostaliśmy czymś, co zasługiwało już nie na wiersz, a na poemat. Najlepsze czerwone wino jakie miałem okazję pić w tym roku (i jest to moja prywatna, zupełnie nic nie znacząca opinia… 😉) nazywało się Marquesa de Cadaval 2016, pochodziło z Casa Cadaval, a wyprodukowane zostało ze starych, ponad 50-letnich krzewów odmian touriga nacional, trincadeira i alicante bouschet. „Zaledwie” roczne dojrzewanie w beczkach i również roczne w butelce okazały się wystarczające dla stworzenia wina chwytającego za gardło swoją intensywnością, przebogatą strukturą ciemnego owocu, wybornie pożenionego z beczką. Akcenty dębowe – tak, jak najbardziej, ale wanilia była mocno trzymana w ryzach. Taniny drobne, przenikliwe, ale niezwykle „kulturalne”. Wino, pełne ciała i osobowości, wydawało się już ułożone i gotowe do picia, a jednak kwasowość rodem z czarnej porzeczki oraz pieprzowa pikantność pozwalały dać mu jeszcze kilka bezpiecznych lat w butelce. Interesująco wypadła konfrontacja tych dwóch ostatnich etykiet: to prawda, że Lagoalva de Cima obiecywała sporo i równie sporo dawała, jednak dumna Marquesa de Cadaval nie pozostawiła mu wiele przestrzeni na dyskusję. Klasyczny winiarski szach-mat…





Na sam koniec powróciliśmy do Quinta da Alorna, tym razem za sprawą 5-letniego Vinho Licoroso Abafado, z opisywanej w ostatnim numerze Trybuszona odmiany fernão pires. Pięć lat starzenia w beczce, i domieszka wysokoprocentowego, ale czystego destylatu stworzyły trunek wysoce elegancki, oparty na miksie brzoskwini, miodu, fig, orzechów i słonawej mineralności. Wino wzmacniane, ale jeszcze „w granicach rozsądku” – 17%, przepyszne uzupełnienie do pleśniowych serów, jak również do ciast mocno potraktowanych karmelowo-kajmakowymi polewami.
Degustacja tej niewielkiej, ale fantastycznie dobranej próbki win z Tejo okazała się doświadczeniem niezapomnianym, potwierdzającym klasę regionu i win portugalskich w ogóle. Większość z nich znakomicie mieści się w cenowym przedziale 70-120 zł, stanowiąc niezwykle atrakcyjną propozycję w kategorii cena/jakość. Marquesa de Cadaval ceni się oczywiście znacznie wyżej – wciąż jednak czeka na interesującą partię (czytaj: importera) w naszym kraju.
PS. Dirceu Vianna Junior MW był następnego dnia gościem naszej redakcji. Przeprowadzony z nim wywiad ukaże się już w zimowym numerze Trybuszona. Więcej o winach z Tejo i o profesjonalnych kursach winiarskich WSET dowiecie się też wkrótce za sprawą Andrzeja Strzelczyka!