
Winny Dolny Śląsk
Udostępnij artykuł
Jeżeli myślimy o podróży szlakami polskich winnic, jest to kierunek oczywisty. Region ma wszystko, czego enoturyście potrzeba: piękne krajobrazy, bogactwo przyrody, zabytki. No i oczywiście wino robione przez fantastycznych i przyjaznych ludzi.
Winiarsko miejsce rozwija się – przynajmniej w ostatniej dekadzie – niezwykle dynamicznie. Jest ku temu wiele sprzyjających warunków – jeden z dłuższych okresów wegetacyjnych w Polsce, ciepłe lata, słoneczne jesienie, zróżnicowanie gleb (lessy, granity, bazalty) i sporo terenów pagórkowatych, na których winorośl świetnie się czuje.
Kiedy się to zaczęło
Winnice na terenie Dolnego Śląska pojawiły się w głębokim średniowieczu. Często było to związane z działalnością klasztorów i zakonów – m.in. cystersów, benedyktynów czy joannitów. Miejsc naznaczonych winem – czego ślady są chociażby w nazwach miejscowości Wińsko, Winnica, Winna Góra – jest całkiem sporo. Jednakże wraz z nadejściem małej epoki lodowcowej (XVII–XVIII w.) uprawa winorośli podupadła. Mieliśmy również w tym czasie pustoszące okolicę wojny (np. trzydziestoletnią, 1618–1648), wzrosła też opłacalność importu win z innych rejonów Europy i pojawiła się filoksera. Wszystko to sprawiło, że Polacy, wskutek decyzji Stalina, przyjeżdżający na dzisiejszy Dolny Śląsk po II wojnie światowej i „odzyskujący te ziemie”, nie zastali tu winnic. Wszystko zaczęło się tworzyć od nowa dopiero na przełomie XX i XXI wieku.
Pionier absolutny

Nie sposób tej nowożytnej historii nie zacząć od [17] Winnic Jaworek z położonej na zachód od Wrocławia Miękini, założonych przez Lecha Jaworka w 2001 roku. Wówczas to właściciel przejął gospodarstwo po likwidowanym PGR-ze. Ośmiohektarową parcelę w pobliżu Odry obsadzono czterdziestoma szczepami, głównie z Austrii, Niemiec i Francji. Obok pinotów, pojawiły się riesling, sauvignon blanc, chardonnay, gamay, cabernety, a nawet merlot i syrah. Była to pierwsza winnica założona współcześnie na Dolnym Śląsku. Funkcjonowała w warunkach niejasnej prawnej przyszłości, bo nie była wówczas uregulowana sprzedaż wina z własnej produkcji. Po nowelizacjach – w 2009 roku – pojawiło się pierwsze polskie legalnie sprzedawane wino – Feniks.
Feniks z Archiwum X
Wiem, ludzie tyle nie żyją, są jednak wyjątki – i ja mam na to papiery. Odgrzebałem w czeluściach laptopa swoją recenzję rzeczonego Feniksa z miesięcznika „Kuchnia” z października 2009 roku – a więc sprzed 16 lat.
Towarzyszy jej krótki artykuł nt. kondycji raczkującego wtedy (i boleśnie ząbkującego) rodzimego winiarstwa. Winiarze cieszą się z nowej ustawy likwidującej największe prawne bzdury (np. konieczność posiadania własnego laboratorium do badania próbek wina), ale
też narzekają na pomniejsze, których jeszcze nie wyrugowano, powodujące np. uciążliwe
kontrole różnych instytucji, które zajmowały wtedy 1/3 czasu pracy każdego z nich.
Mimo wszystko, z artykułu przebijają nadzieja, radość i duma – piszę nawet, że podczas winiarskiej wyprawy do Austrii z entuzjazmem opowiadałem zagranicznym dziennikarzom o rosnącej potędze naszego winiarstwa. „Będzie dobrze – ale tylko pod warunkiem, że nie zabraknie nam pilności i entuzjazmu” – konkludowałem. No i co? Nie zabrakło – i dobrze jest. A (jeśli znów nie zabraknie nam pilności i entuzjazmu) – będzie jeszcze lepiej.
Feniks 2008
Winnice Jaworek
(27 zł)
W nosie cytryny, brzoskwinia, pigwa, agrest, nutka benzyny (zapach starego motocykla).
Usta zrównoważone, słodkawe, pełne, „maślane”, głębokie, z akcentem białych czereśni oraz długim, brzoskwiniowym finiszem. Kwasowość obecna, lecz okiełznana. No i ta cena… Rewelacja bez taryfy ulgowej. I to nie tylko w polskiej skali.
Ocena: 5,5/6 (czyli, wg nomenklatury mojej ówczesnej rubryki Plus-minus – pomiędzy „zdobyczą cywilizacji na miarę koła” a trunkiem, którego „spożycie prowadzi do osiągnięcia satori”).
Łukasz Klesyk
Dziś winiarnia ma również położoną w paśmie Wzgórz Trzebnickich parcelę w miejscowości Wińsko. Główna siedziba wciąż jest w Miękini. Gospodarze organizują wizyty enoturystyczne, mają restaurację i bazę noclegową. Miejsce historyczne, jednocześnie stale tworzące dobre wina. Miałem kiedyś okazję próbować bardzo dojrzałego gamay z limitowanej serii i była to niezapomniana degustacja. Warto również wspomnieć o zweigeltach i pét-natach, które są dowodami otwartości tej zasłużonej winnicy na nowe.

Pierwsze oznaczenie geograficzne na polskim winie?
Zmierzamy na Wzgórza Trzebnickie, zwane także Kocimi Górami. Jesteśmy o pół godziny drogi autem na północ od Wrocławia. Wzgórza to około 60-kilometrowa część Wału Trzebnickiego, gdzie w ciągu ostatnich kilkunastu lat powstało mnóstwo winnic i gdzie dzieje się zdecydowanie najwięcej w dolnośląskim winiarstwie. Wszystko przez wyjątkowe warunki panujące na tych polodowcowych, łagodnych morenowych wzniesieniach. Znacznie tu wyżej niż we Wrocławiu (200–250 m n.p.m.), okres wegetacyjny jest dłuższy, więcej też godzin słonecznych i wiatru przeciwdziałającego pleśni; duża część wzniesień ma korzystną, południowo-zachodnią ekspozycję. Na tych (przeważnie lessowych) glebach winnice istniały już w średniowieczu, ale nawet w mało winiarskich czasach PRL-u region słynął z wyjątkowych owocowych sadów.
Dziś funkcjonuje tu kilkanaście winnic. Z inicjatywy większości powstał Trzebnicki Szlak Winnic – organizacja działa na rzecz ustanowienia Wzgórz Trzebnickich pierwszym w Polsce regionem winiarskim z unijnym Chronionym Oznaczeniem Geograficznym (PGI).
O winiarstwie sprzed wieków
Właśnie ukazała się znakomita książka Dagmary Adamskiej Winogrady i winne wzgórza. Autorka przypomina zapoznaną dziś tradycję śląskiego winiarstwa, które w średniowieczu miało duże znaczenie kulturowe i gospodarcze.
Książka ukazuje historię winnic i metody uprawy, opowiada o rynkach zbytu, zwyczajach związanych z piciem wina oraz jego roli w codziennym życiu. Adamska, opierając się na
źródłach historycznych i archeologicznych, rekonstruuje proces produkcji i znaczenie wina na Śląsku od XII do XVI wieku. Bogato ilustrowana monografia opisuje ponad 50 lokalizacji – od Cieszyna po Krosno Odrzańskie – gdzie winnice i piwnice były
istotnymi elementami społeczno-gospodarczego krajobrazu regionu.
Dagmara Adamska,
Winogrady i winne wzgórza. Uprawa i produkcja wina na średniowiecznym Śląsku,
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław 2025, cena: 69 zł
Zawsze do przodu!
Założone w 2008 roku przez Rafała Wesołowskiego w Węgrowie [18] Winnice Wzgórz Trzebnickich też można uznać za pionierskie.Dziś mają 3,5 ha, a uprawiane są tu białe Vitis vinifery (riesling, gewürztraminer, chardonnay) i czerwienie (pinot noir, rondo, regent, wcześniej także cabernet sauvignon).
Słowo „pionierska” odnosi się nie tylko do roku założenia winnicy. Rafał, jak niemal wszyscy prekursorzy, również w swoim winemakingu zawsze podążał bocznym traktem, obok wszystkich, skromnie, po cichu. A suma summarum zawsze wychodziło na to, że był kilka kroków z przodu i nigdy nie oglądał się za siebie. Wydaje mi się, że to on jako pierwszy akcentował przywiązanie do vinifery, to jego autorstwa były pierwsze polskie wina pomarańczowe, których próbowałem (pinot gris z lekkim musem!) i pét-naty, od niego też usłyszałem, jak ważne jest stosowanie praktyk biodynamiki. Długie leżakowanie przy metodzie klasycznej też doceniłem po raz pierwszy, kiedy spróbowałem z tej winnicy musiaka, który spędził 60 miesięcy na osadzie. Pamiętam też, jak Rafał Wesołowski wpuścił mnie do swojej leżakowni, gdzie zaczął starzyć swoje wina w świeżo zakupionych beczkach z Burgundii. W każdym przypadku robił to, co robił na kilka lat wcześniej zanim stało się to znane i modne.

Less is more
Zaledwie kilka kilometrów obok znajduje się prowadzona przez Nestora Kościańskiego [12] Winnica Moderna. Powstała w 2015 roku, a jej flagowymi białymi winami są riesling, johanniter i wytrawny muscaris. Nestor słynie również z czerwonego caberneta cortisa i pinot noir, które można spotkać w wielu szanowanych restauracjach w całej Polsce. Właściciel winnicy jest miłośnikiem architektury, co znajduje wyraz w spójnej stylistyce etykiet przedstawiających modernistyczne budynki we Wrocławiu. Systematycznie też organizowane są plenerowe imprezy Żar Wino z zacnymi szefami kuchni, gdzie obok wina w warunkach piknikowych można spróbować wielu smacznych sezonowych dań. Winnica jest otwarta na enoturystów, szczególnie w weekendy.
Inni na Wzgórzach Trzebnickich
Idąc szlakiem Trzebnickiego Szlaku Winnic, warto odwiedzić [6] Winnicę Jadwiga, słynącą z johannitera (zarówno w wersji klasycznej, jak i pét-nat), ale też dobrze odleżakowanych hybrydowych czerwieni, jak również stosunkowo młodą [11] Winnicę Michlewicz (świetne pét-naty i róże!) oraz [16] Winnicę Trzebnicką, która szturmem zdobywa fanów za swoje czerwienie z pinot noir i zweigelta. Każda z nich mocno zaznaczyła swoją obecność na polskiej scenie winiarskiej. A często też oferuje dobre warunki dla gości.
Oprócz wymienionych warto zwrócić uwagę na [10] Winnicę L’Opera, która obok długo leżakowanych czerwieni ma też absolutny bestseller wielu restauracji w Polsce – półwytrawną białą Halkę, która jest kupażem kilku odmian (w roczniku 2024 – bronner, chardonnay, muscaris) i zdobywa serca również bardziej opornych wobec polskiego wina.
Nie zaszkodzi też wrócić do Trzebnickiego Szlaku Winnic i samemu poszukać – na pewno kryją się tam jeszcze perełki, których nie miałem okazji odwiedzić.

Kraina Wygasłych Wulkanów
Jeśli wyruszymy autostradą A4 z Wrocławia w kierunku Berlina, to – będąc mniej więcej o godzinę drogi na zachód od tego pierwszego i zjeżdżając z trasy w okolicy Złotoryi, na Pogórzu Kaczawskim – trafiamy do powulkanicznego regionu Krainy Wygasłych Wulkanów. Obszar ten został wpisany ostatnio na światową listę geoparków UNESCO, a na bogatej w baryt glebie rosną winnice będące bazą przynajmniej trzech bardzo interesujących projektów.
[8] Winnica Jerzmanice Zdrój skupia się na limitowanej produkcji biodynamicznych win, które bardzo trudno zdobyć, natomiast spotykają się one z dużym entuzjazmem winopijców. Właściciele nie stosują w winnicy chemii, używają dzikich drożdży, nie siarkują. Ich wina charakteryzuje naturalistyczny sznyt, są więc z lekka surowe i nieokiełznane, a jednocześnie udanie oddają cechy odmianowe. Winnica organizuje świetne pikniki z orkiszową pizzą.
Nieopodal, w Sokołowcu, znajduje się [3] Winnica Agat, która obok autorskich win oferuje też noclegi w gospodarstwie agroturystycznym. To świetna baza wypadowa do zwiedzania malowniczej okolicy, bogatej w piastowskie zamki i wygasłe wulkany. W sezonie letnim odbywają się tu również piknikowe imprezy Żar Wino, o których wspominałem pisząc o Winnicy Moderna.
Szczególnie jednak chciałbym zwrócić uwagę na [9] Winnicę Kindler w Uniejowicach, którą od 2012 roku prowadzi Kamil Kindler. Obiekt po wcześniejszym umówieniu można odwiedzić, właściciel chętnie pokaże parcele i winiarnię, a także opowie o swojej pracy. Po zwiedzaniu i wysłuchaniu wykładu można wspaniale się zrelaksować – jest tu znakomity zakątek piknikowo-grillowy. Co do samych win. Przede wszystkim polecam wytrawnego solarisa o aromatach i smakach tropikalnych – pełnych mango, marakui, uzupełnionych nutami brzoskwiń: na pewno taka interpretacja tego szczepu trafi do fanów nowozelandzkich sauvignon blanc. Jest też oczywiście riesling, jest johanniter, ale przebojem ostatnich roczników są dwa pinoty – elegancki pinot blanc starzony w beczce – pełen cytrusów, brzoskwiń, jak i długo, starannie odleżakowany pinot noir, który powstał w bardzo limitowanej serii. W tym drugim obok żurawiny, wiśni i innych pestkowych owoców wyczujemy umiejętnie użytą beczkę. Winiarz stale rozszerza swoją parcelę i sadzi kolejne odmiany – w tym sauvitage, która jest aromatyczną, odporną na mocniejsze przymrozki hybrydą sauvignon blanc, pinot gris i rieslinga. Czekamy na premierę za kilka lat!
Król hibernala
Opowieść o winnicach Dolnego Śląska byłaby niepełna, gdybym nie wspomniał o Michale Pajdoszu, właścicielu [7] Winnicy Jakubów na Wzgórzach Dalkowskich – będącej częścią Wału Trzebnickiego, morenowego terenu na styku Dolnego Śląska i województwa lubuskiego, pomiędzy Polkowicami a Głogowem, powszechnie kojarzonym z kopalniami miedzi koncernu KGHM.
Winnicę założył tu na początku XXI wieku ojciec Michała, który niestety przedwcześnie zmarł. Syn w bardzo młodym wieku musiał zająć się dobytkiem – na szczęście jako absolwent biotechnologii na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu miał sporo wiedzy, jak to zrobić. Zarejestrował winnicę i skupił się na pracy u podstaw. Wina spod jego ręki szybko zrobiły furorę, a najważniejszą etykietą stał się wytrawny hibernal o aromatach dzikiego bzu, agrestu, świeżo skoszonej trawy. Wino jest w kartach większości najlepszych restauracji w Polsce. Krytycy winiarscy szybko okrzyknęli Pajdosza „królem hibernala” i z każdym kolejnym rocznikiem możemy się przekonać, że nie bez racji – jest to czołowe wino z tej odmiany w Polsce. Ale mamy też świetnego, mineralnego, pełnego cytrusów rieslinga, inne wina białe – często kupaże z win powstałych z winogron ze starych krzewów hybrydowych nasadzonych na początku istnienia winnicy. Nie brakuje też świeżych, drożdżowych i ożywczych pét-natów, solidnie odleżakowanych na osadzie drożdżowym win musujących robionych metodą klasyczną, a także jednoszczepowych czerwieni z zweigelta i dornfeldera. Po podróżach do Gruzji, Michał postanowił również sprowadzić do swojej winnicy amfory kwewri, w których tworzy fascynujące wina pomarańczowe.

Wieś Jakubów jest bardzo urokliwa, ma ładnie zachowany park i pozostałości pałacu. Nazwę wzięła od wiodącego tutaj dawnymi laty szlaku pielgrzymkowego świętego Jakuba wiodącego do Santiago de Composteli.
Warto wspomnieć, że Michał Pajdosz zajmuje się również nową winnicą, stworzoną przy [1] Pałacu Chróstnik koło Lubina, pięknej, butikowej posiadłości należącej do jednego z dużych biznesmenów branży obuwniczej w Polsce: w niedługim czasie można się spodziewać premierowych etykiet z tego projektu.

Okolice Góry Ślęża
Widać ją już z Wrocławia – mocno się wybija ponad krajobraz. Dla mieszkańców stolicy Dolnego Śląska to popularny cel weekendowych wycieczek – znajduje się zaledwie o pół godziny jazdy na południowy zachód od niej, a można tu skorzystać z kilku atrakcyjnych szlaków pieszych. Historia góry jest bardzo długa i tajemnicza, związana jeszcze z ludami pogańskimi zamieszkującymi te ziemie przed wiekami.
Złożona głównie z granitu i gabra góra i jej okolica stały się również dobrym terroir dla winorośli. W Zachowicach koło Kątów Wrocławskich ulokowała się – jako jedna z pierwszych w tym regionie – [2] Winnica Adoria, którą założył Mike Whitney, Kalifornijczyk osiadły na stałe w Polsce. Tworzy wina głównie z Vitis vinifery – chardonnay, rieslinga, pinot noir, ale znajdziemy też w jego ofercie bachusa – niemiecką hybrydę spokrewnioną z rieslingiem.
W Zachowicach jest też kilku innych winogrodników, którzy jeszcze nie zdecydowali się na oficjalną sprzedaż swoich win. A w niedalekiej okolicy znajdziemy bardzo docenianą [5] Winnicę Czarna Stodoła skupioną na chardonnay i johanniterze (świetne pét-naty!). Są też inne lubiane przez smakoszy win dolnośląskich posiadłości: Wino Spod Ślęży, Winnica Silensi, czy – dysponująca gościnną i przytulną bazą noclegową – Winiarnia i Winnica Celtica.
Okręg świdnicki
W Świdnicy znajduje się jeden z dwóch ewangelickich Kościołów Pokoju (drugi jest w moim rodzinnym Jaworze). Oba to zabytki wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i miejsca, które koniecznie trzeba odwiedzić.
Kościoły Pokoju
Powstały w II połowie XVII wieku po zawarciu pokoju westfalskiego kończącego wojnę trzydziestoletnią. Pod naciskiem protestanckiej Szwecji cesarz Ferdynand III Habsburg zgodził się, by śląscy luteranie wybudowali trzy świątynie – w Głogowie, Jaworze i Świdnicy. Zgoda ta była jednak obwarowana surowymi ograniczeniami: kościoły miały powstać z nietrwałych materiałów (drewno, słoma, glina, piasek), bez wież i dzwonów, poza murami miast (ale nie dalej niż na odległość strzału armatniego), szybko (najwyżej w ciągu jednego roku), na koszt wiernych i bez możliwości utworzenia przy nich szkół. Do dziś przetrwały dwa Kościoły Pokoju – w Jaworze i Świdnicy. Trzeci, w Głogowie,
spłonął w XVIII wieku po uderzeniu pioruna.
Okolice Świdnicy obfitują w podłoża granitowe. Pionierem w tym rejonie jest [15] Winnica Świdnicka, która funkcjonuje od ponad dwudziestu lat – skupia się zarówno na Vitis vinferach, jak i hybrydach. Mamy też tutaj nowe, młodsze projekty, jak [13] Winnica Otok koło Świebodzic, która ma nasadzenia auxerrois, pinot noir, ehrenfelsera (krzyżówka rieslinga i sylvanera) oraz solarisa, czy też [4] Winnicę Bielawską, która z dużym powodzeniem tworzy świetne, mocno agrestowo-trawiaste sauvignon blanc czy sprzedawane jako młode (w tej chwili rocznik 2023) wiśniowo-pestkowe pinot noir.
Najbardziej rozpoznawalnym miejscowym projektem jest [14] Winnica Silesian w Bagieńcu koło Jaworzyny Śląskiej, inwestycja rodziny Mazurków, która od wielu pokoleń specjalizuje się w hodowli koni. Ich posiadłość to piękny stary folwark zamieniony w winiarnię, gdzie bardzo często odbywają się eventy winiarskie, dyskoteki i pikniki kulinarne. Słyną ze świetnie skrojonych białych win – szczególnie z johannitera, solarisa, rieslinga, souvignier gris, ale też z pét-natów i pomarańczy z odmiany roter riesling. Niedawno pojawiły się również czerwienie, jak Cuvee Coloree czy Rondo-Vous. Projekt ten jest bardzo otwarty na gości enoturystycznych i na pewno wart zaznaczenia na mapie podróży po Dolnym Śląsku.

🙗
Dolny Śląsk coraz śmielej zaznacza swoją obecność na enologicznej mapie Polski. Tutejsze winnice łączą tradycję z nowoczesnością, a lokalne mikroklimaty i pasja winiarzy tworzą unikalne warunki do produkcji wyjątkowych win. Ich degustacja to nie tylko uczta dla zmysłów, ale też podróż przez historię, krajobrazy i ludzkie opowieści zaklęte w każdej butelce. A kto raz spróbuje wina z tych okolic, z pewnością zechce tu wrócić – nie tylko po kolejny kieliszek.
