
Człowiek i wino muszą mieć charakter
Udostępnij artykuł
Do historii tego wywiadu jeszcze nie raz wrócę myślami, bo takie sytuacje nie zdarzają się często. O moim rozmówcy jego pracownicy mówią jednogłośnie: „Wspaniały człowiek o wielkim sercu, nie tylko szef, ale i przyjaciel”. Faktycznie, robi dobre pierwsze wrażenie, a potem… jest tylko lepiej! Zapraszam na rozmowę z Petrem Kaspřákiem, założycielem i właścicielem Kapki Wina, sieci sklepów winiarskich połączonych z wine barami.
Zwykł pan mawiać, że człowiek i wino muszą mieć charakter. Zazwyczaj to pytanie zostawiam sobie na koniec, ale tym razem chciałabym od niego zacząć: jaki charakter wina i ludzi preferuje Petr Kaspřák? Co muszą w sobie kryć, by chciał pan mieć z nimi do czynienia?
Przede wszystkim uczciwość. Uczciwy człowiek – wszyscy wiedzą, o co chodzi. A uczciwe wino to takie, które nie udaje tego, czym nie jest, ma cenę adekwatną do jakości, a przy okazji opowiada sobą jakąś historię i ta historia ma przełożenie na strukturę tego wina, jego aromaty i smak. Wiadomo, każda z osób sięgających po wino ma swoje preferencje i one mogą być inne niż moje, więc w Kapce Wina staramy się tak pokierować rozmową z klientem, by znalazł pasujące do siebie wino, czyli po prostu, żeby wyszedł od nas z takim, które będzie mu smakować i z którego zakupu będzie zadowolony.
Zaczynał pan od wine barów i sklepów winiarskich na Morawach, teraz pod szyldem Kapka Wina jest ich kilkadziesiąt, nie tylko w Czechach, ale i w Polsce czy na Słowacji. Jak się dochodzi do takiego punktu?
Urodziłem się i wychowałem w Ostrawie, na Morawy zaprowadziła mnie kariera sportowa. Przed laty grałem w piłkę nożną i swego czasu podpisałem kontrakt z tamtejszym klubem. Morawy mnie urzekły, ich historia, tradycje, choć chyba najbardziej tamtejsi ludzie – zawsze chętni do pomocy, szczerzy, przyjacielscy. Na Morawach kultura winiarska i kultura picia wina są obecne na każdym kroku, a winiarze uwielbiają opowiadać o swojej pracy i prezentować jej efekty. Tak zacząłem wsiąkać w ten świat – poznawałem jednego, drugiego, trzeciego winiarza, coraz więcej dowiadywałem się o winie, odkrywałem jego niuanse. Połknąłem bakcyla. A co do liczby lokali: wie pani, nie jest ważne, czy ma się tych punktów dwa, dwadzieścia, czy sto, ważne by mieć ich tyle, by można było nad nimi zapanować. By nie uciekała nam jakość. Jeśli zaczyna wymykać się spod kontroli, to czas powiedzieć „stop” lub zmienić taktykę działania.
Czego nauczyły pana lata spędzone w branży winiarskiej?
Kiedy już wkręciłem się w wino, chciałem wiedzieć o nim jak najwięcej, a najlepiej wszystko. Był nawet taki moment, iż wydawało mi się, że wiem już całkiem sporo. I wtedy jeden starszy winiarz powiedział mi: „Petr, choćbyś wypił tysiące butelek wina i tak nie będziesz o nim za wiele wiedział, wciąż będziesz na pierwszym poziomie”. Pokazał mi moje miejsce (śmiech). Lata spędzone w branży nauczyły mnie prowadzić biznes, ale uświadomiły też, że nie wszystko można zaplanować i że dobrze mieć wokół siebie godnych zaufania ludzi.
Czy jest pan zadowolony z tego, jaką drogę przeszła Kapka Wina?
Tak, jasne, choć nie spodziewałem się, że to wszystko się tak szybko potoczy, że będę dziś w tym miejscu i będę rozwijał franczyzę. Przede wszystkim cieszę się jednak, że pokazujemy naszym klientom, że wino to nie tylko elegancka kolacja, garnitur i sztywna etykieta. Że wino to radość, biesiada, że jest ono z nami od wieków i od wieków łączy ludzi przy jednym stole.
No właśnie, obecnie Kapka Wina wchodzi w nowy etap rozwoju – firma mocniej niż w poprzednich latach otwiera się na franczyzę, dając możliwość prowadzenia własnych wine barów pod szyldem marki. Skąd taki ruch biznesowy?
Dziś wszystko wskazuje na to, że franczyza była naturalnym etapem rozwoju Kapki Wina, że wszystko ku temu zmierzało. Doszliśmy do miejsca, w którym trudno było jednej osobie zarządzać całą siecią lokali i punktów. Z drugiej strony wciąż były i zresztą są miejsca do zagospodarowania, i wreszcie są ludzie, którzy pod szyldem Kapki Wina chcą rozwijać biznes. Postanowiliśmy dać temu szansę.
W jaki sposób wybiera pan wina do portfolio? Czy stawiają państwo na sprawdzone etykiety? Czy mali producenci mają szansę znaleźć się w waszym katalogu?
Oczywiście, pod warunkiem, że się o nich dowiemy (śmiech). W Kapce Wina stawiamy na różnorodność, mamy więc sprawdzone marki, ale i małych producentów. Co więcej, każda Kapka ma swoje indywidualne zatowarowanie, np. w wina z regionu, w którym się znajduje. Tych win może nie być w innych lokalach: niektórych nie ma dlatego, że by się nie sprzedały, a innych – bo winiarze nie mają wystarczająco dużej produkcji.
W Czechach nierzadko pija się wina z nalewaka czy z bag-in-boxu. Czy w Polsce spotyka się pan z oporem materii przed wyborem win serwowanych w takiej formie?
Właściwie nie, sprzedaż win z nalewaka u nas chwyciła i takie wina dobrze idą. Bag-in-boxy w sumie też, ale klienci raczej zabierają je do domu. Mało kto chce siedzieć w wine barze i nalewać sobie wino z kartonu, nawet jeśli ma kranik (śmiech). Tym co mnie bardziej zaskakiwało wcześniej, bo teraz już przywykłem, to sprzedawane ilości słodkiego wina – w Polsce schodzi go naprawdę dużo. Z drugiej strony, wielu klientów do nas wraca i z roku na rok sięgają po lepsze jakościowo butelki. Cieszy nas to, bo świadczy o tym, że przechodzą winiarską ewolucję, że w temacie wina się rozwijają i są bardziej świadomymi winopijcami.
Mówi się w branży o edukacyjnej roli importerów i dystrybutorów win. Jak odnajdujecie się w tej roli? Czy czujecie konieczność kształtowania gustów swoich konsumentów?
Żeby móc kształtować gusta naszych klientów, przede wszystkim dbamy o to, by pełni pasji do wina byli nasi pracownicy. Uczymy się cały czas, chyba nie da się inaczej być w tej branży. Nie chodzi nawet o kolejne certyfikaty, ale o poznawanie winiarzy, ich podejścia do winiarstwa i wreszcie ich win, w tym drogi, jakie te wina przeszły. Praktyka uczy więcej. Łatwiej jest przekazywać potem dalej swoją wiedzę i pasję, jeśli pewne rzeczy widziało się na własne oczy, poznało historię. A jeśli to nie pomaga? Cóż, zawsze można otworzyć butelkę, by klient czy gość mógł sam się przekonać.
Wiem, że szczególnie bliskie są panu wina z Moraw. Na jakich morawskich producentów czy wina powinniśmy dziś spoglądać?
O, nie! To jakby zapytać rodzica, które dziecko kocha najbardziej (śmiech). Na Morawach jest tyle wspaniałych win i tylu świetnych producentów, tam niemal w każdej wiosce robi się wino! Sztandarową czeską odmianą jest ryzlink vlašský – wiemy, jak robić najlepsze na świecie wina z tej odmiany.
Morawy: 8 win na „6”
• Ryzlink Vlašsky, Mikrosvín Mikulov • Rulandske Bile, Vino Thaya • Muškát Moravsky, Vinařství Vaďura • Hibernal, Vinařství Hruška • Pálava, Vinařství Jiří Uherek • Cabernet Moravia, Vinařstvi Hruška • Frankovka, Vinařství Václav • Sekt Blanc de Noirs, Vinařství Aronn
Jakie wina preferują Czesi? Jak bardzo wybory Czechów różnią się od tego, co dziś piją Polacy?
Czesi zdecydowanie są po wytrawnej stronie, nie lubią też win mocno owocowych, takie się tam nie sprzedają. Polacy odwrotnie – częściej sięgają po słodsze. W Polsce sprzedajemy więcej półsłodkich i półwytrawnych niż wytrawnych.
Wróćmy jeszcze na chwilę do samych początków: jak zaczęła się pana przygoda z winem, bo wydaje się, że od kariery piłkarskiej do branży winiarskiej nie prowadzi prosta ani oczywista droga?
Po prostu na pewnym etapie poznałem winiarzy, którzy obudzili we mnie pasję do wina. Jak już wspominałem, na Morawach ludzie są bardzo przyjacielscy, szybko skracają dystans, można się tam poczuć jak w domu. Spodobało mi się to. Zarazili mnie pasją do swojej pracy i jej owoców. Pewnego dnia zorientowałem się, że wino kręci mnie bardziej niż piłka. I jakoś to poszło…
A winiarze dobrze grają w piłkę?
Ha! Widzi pani, to jest ciekawy temat. Mało kto wie, że istnieje coś takiego, jak liga piłkarska winiarzy. Należą do niej m.in. Słowacy, Niemcy, Włosi, Szwajcarzy, Portugalczycy, Węgrzy, Austriacy, Czesi. Polska niestety nie ma jeszcze swojej reprezentacji. Niedawno zostałem dyrektorem czeskiej ligi piłki nożnej winiarzy, z czego – nie ukrywam – jestem dumny. Rozgrywamy w tej lidze mecze i turnieje, integrujemy się ze sobą, rywalizujemy, ale i dobrze się bawimy. Odpowiem krótko: dobrze kopią!
O Kapce Wina
Od założenia pierwszego sklepu o nazwie „Kapka Wina” w 2011 r. Petr Kaspřák z powodzeniem stworzył stabilną sieć kilkudziesięciu punktów – w Polsce, w Czechach i na Słowacji. Obecnie to autorskie sklepy, placówki partnerskie, franczyzowe oraz kooperacje z licznymi lokalami branży HoReCa. We wszystkich swoich punktach, obok sprzedaży klasycznych win butelkowanych, Kapka Wina oferuje degustacje win na kieliszki lub karafki, co skutecznie pomaga osiągnąć sukces. Petr Kaspřák chętnie dzieli się swoim
doświadczeniem – powołał do życia firmę franczyzową Kapka Wina, łączącą świat biznesu z winiarskim etosem.