
Za każdą butelką wina stoi człowiek
Udostępnij artykuł
Z Agnieszką Kluszczyńską, Tą Babką od Wina oraz właścicielką Willi Odkrywców, o połączeniu życia i biznesu z pasją do wina rozmawiała Dominika Stefanowska.

fot. archiwum prywatne
Jak zaczęła się Pani przygoda z winem?
Mój dziadek był pół Polakiem, pół Francuzem. Bywając jako dziecko we Francji, miałam okazję obserwować na żywo kulturę picia wina. Wtedy już zaczęła we mnie kiełkować miłość nie tylko do wina, ale i gastronomii.
Ale zawodowo nie związała się Pani z winem?
Młodzieńcza ambicja pchnęła mnie na studia prawnicze. Ukończyłam prawo i zostałam adwokatką. Przez wiele lat z powodzeniem prowadziłam kancelarię adwokacką we Wrocławiu. Natomiast w głowie i w sercu cały czas miałam wino i często powracał pomysł, żeby spróbować równolegle podziałać w tym obszarze. I tak pojawił się pomysł Willi Odkrywców.
Czy może Pani przybliżyć koncept Willi Odkrywców?
Willa Odkrywców to takie miejsce, gdzie od początku kształtujemy wśród naszych gości miłość do wina. Picie wina ma być przede wszystkim takim doświadczeniem, które pomaga nam spojrzeć na to, co się kryje za danym kieliszkiem, dlaczego konkretne wino smakuje tak, a nie inaczej, dlaczego winiarz zdecydował, że zrobi je w taki, a nie inny sposób. Bo za każdą butelką stoi człowiek. Żeby edukować, nie można atakować ludzi bardzo trudnymi sformułowaniami, wyszukaną terminologią i silić się na wymyślanie trudnych nazw dla bardzo prostych rzeczy.

Imagine / Design / Create
Jakie są Pani obserwacje z perspektywy wielu lat doświadczeń w upowszechnianiu kultury picia wina w Polsce?
Mam takie wrażenie, że obecnie wszystko robimy powierzchownie. Całe nasze życie odbywa się w biegu. Pędzimy za czymś, często sami nie wiemy za czym. Wino tego nie znosi. Nawet gdy jest jeszcze winoroślą, wymaga wielkiej cierpliwości, pokory i pracy, które później zostają zamknięte w każdej butelce.
Na czym polegają Pani działania edukacyjne?
Moją misją, zarówno jako Tej Babki od Wina, jak i właścicielki Willi Odkrywców, jest to, aby o winie w kieliszku mówić w trochę inny sposób niż mówią inni. Żeby dać winu czas, którego potrzebuje. Często zaraz po odkorkowaniu butelki nalewamy wino do kieliszka i szybko je pijemy. A mnie chodzi o to, żeby człowiek usiadł i skupił się nad tym, co ma w szkle, żeby poczuł, że ma dokładnie tyle czasu, ile potrzebuje, żeby wina spróbować, nacieszyć się nim lub skrytykować.
Czyli pośpiech może być krzywdzący dla człowieka, który za tym winem stoi?
Często zbyt pochopnie oceniamy wino. Otwieramy butelkę i od razu stwierdzamy, że wino jest za kwaśne, za słodkie czy po prostu nam nie smakuje. W ten sposób krzywdzimy i wino, i winiarza, który za nim stoi.
Co Pani zatem sądzi o degustacjach, w czasie których w ciągu godziny ocenia się np. 10 butelek wina?
Takie degustacje są potrzebne. Tylko ważne, żeby w tym krótkim czasie rzeczywiście poświęcić czas na rozmowę o winie, nie zaś na monolog osoby prowadzącej, która narzuca innym swoje odczucia i swoją ocenę wina.

Jak zatem degustować wino?
Moja filozofia jest taka, że każdej butelce należy się druga, a nawet trzecia szansa. Czasami bowiem nie zdążymy się nawet skupić i zastanowić, czasami nie napowietrzymy tego wina odpowiednio i ono nie otworzy się przed nami tak, jakby chciało. Chcąc wejść w świat wina, musimy umieć powstrzymać się właśnie od takich kategorycznych, szybkich, przedwczesnych ocen. Kluczem do poznania wina nie jest to, żeby szybko oceniać, szybko degustować, szybko pić. Ale też nie jest wpadanie w drugą skrajność, silenie się na oryginalność za wszelką cenę, szukanie różnych odcieni burgundu albo nut smakowych owoców, których nazwy brzmią ciekawie, ale tak naprawdę ich nie znamy.
Czy Willa Odkrywców miała być z założenia obiektem turystycznym, czy miejscem, gdzie będzie Pani mogła realizować swoją pasję?
Willa Odkrywców miała być małym, górskim domkiem na starość. A że oboje z mężem uwielbiamy ludzi, stworzyliśmy miejsce, gdzie będziemy mogli gościć naszą rodzinę i znajomych. Z założenia Willa miała być małym pensjonatem, w którym będzie obecne wino i w którym nasi goście się z tym winem zaprzyjaźnią. Zdarza się, że trafiają do nas goście nieświadomi tej misji edukacyjnej. Choć w tym momencie gościmy u nas głównie stałych bywalców, którzy doceniają to, że w Willi Odkrywców można bardziej świadomie napić się wina.
Jakie wina przeważają w karcie?
W naszej karcie mamy ponad 100 etykiet polskich oraz kilkanaście zagranicznych. Jest to dla mnie, jako entuzjastki polskiego wina, bardzo budujące. Co ciekawe, gdy zaczynaliśmy 8 lat temu, polskie wina stanowiły 80% pozycji w naszej karcie, ale zainteresowanie nimi było znikome. Teraz tendencja się odwróciła, a to pozwala mi wierzyć, że powoli stajemy się krajem winiarskim, natomiast nie można z tego faktu jeszcze robić pompy i parady.
Co oferuje swoim gościom Willa Odkrywców jako obiekt enoturystyczny?
Chcę, żeby goście Willi Odkrywców zanurzyli się w świecie wina. Willa Odkrywców to trzy piętra, które wystrojem odpowiadają konkretnym winom. Parter to wina musujące i odcienie zieleni, pierwsze piętro to wina białe i kolor żółty, z kolei piętro drugie to wina czerwone. I przykładowo, każdy pokój na drugim piętrze nazwany jest konkretnym szczepem win czerwonych, odnośnie którego szczegółowe informacje znajdują się w pokoju. Już na tym etapie rozpoczynamy edukację naszych gości. Na miejscu organizujemy minidegustacje, które pozwalają im zadecydować, na jakie wina i jakie smaki można zwrócić uwagę podczas pobytu. Organizujemy też spotkania z winiarzami. A wszystko w cudownym otoczeniu Karkonoskiego Parku Narodowego. Bo Willa Odkrywców to tak naprawdę idealna baza wypadowa na wycieczki górskie oraz stoki narciarskie, które są tu na wyciągnięcie ręki. Do najbliższego mamy około 50 m. W Willi Odkrywców każdego dnia odkrywamy Karkonosze, a każdego wieczoru odkrywamy wino.
Kim są goście Willi Odkrywców?
To normalni ludzie, często rodziny z dziećmi oraz rozmaite grupy. To osoby, które szukają spokoju i ucieczki od wielkomiejskiego zgiełku. Które cenią sobie bliskość gór oraz łatwy dostęp do stoku narciarskiego. To ludzie, którzy regularnie wracają do nas, nierzadko umawiając się z rodzinami poznanymi podczas wcześniejszych pobytów. To dzieciaki, które tęsknią za domową zupą pomidorową z lanymi kluseczkami, którą przygotowujemy na specjalne życzenie małych narciarzy wygłodniałych po całym dniu na stoku. Cieszę się, że udało nam się dojść do tego etapu, że goście docenili moją ideę, koncepcję edukacji winiarskiej oraz przywiązanie do prostych smaków oraz dobrych produktów, które znajduje odzwierciedlenie w naszej kuchni. Po tych kilku latach mogę śmiało stwierdzić, że jestem we właściwym miejscu, a Willa Odkrywców, która jest moim miejscem na ziemi, budzi pozytywne skojarzenia, emocje i uśmiech na twarzach naszych gości.

