Mój kawałek… winnicy
Udostępnij artykuł
Szukając miejsca pod winnicę, odwiedziłem ponad 300 lokalizacji. W końcu trafiłem do Zachowic nieopodal Wrocławia. Moją uwagę przykuła działka położona na południowo-zachodnim stoku o odpowiednim spadzie i… życzliwi mieszkańcy wioski. „To jest to!” – pomyślałem.
Po sprawdzeniu liczby godzin słonecznych w roku, amplitudy temperatur, ilości opadów – zdecydowałem: zakładam plantację. Był rok 2000. Trzy hektary pola obsadziłem krzewami rieslinga, chardonnay, pinot noir i lokalną odmianą winorośli o nazwie bacchus. W 2010 r. do sprzedaży trafiły pierwsze wina.
Marzenie o założeniu własnej winnicy było we mnie od bardzo dawna. Pochodzę z Kalifornii. Zamieszkaliśmy tam w latach 70. – w czasie największego rozkwitu kalifornijskich winnic. Jako nastolatek odbywałem praktykę u mojego wuja, enologa. U niego poznałem pierwsze tajniki produkcji win. Po skończeniu studiów dużo podróżowałem i pracowałem w wielu krajach świata. Wszędzie próbowałem lokalnych win i podglądałem lokalne winnice. Kiedy w 1995 r. osiadłem w Polsce, zacząłem intensywnie sprawdzać, czy jest tutaj możliwość założenia plantacji winorośli.
Prowadzenie winnicy to duże wyzwanie. Czyhają na nią chociażby majowe deszcze, sierpniowe upały i październikowe… hordy szpaków, które w ciągu jednego wieczoru potrafią zjeść ogrom dojrzałych już winogron. Jednak moment zbiorów, widok i zapach złocistego moszczu rieslinga lub purpurowego pinot noir, wpływających wprost spod prasy do kadzi, pozwalają zapomnieć o trudach i zmęczeniu.
Pozytywne recenzje, z jakimi spotkały się wina Adoria, upewniły mnie, że podjąłem dobrą decyzję. Wina trafiły na półki dobrych sklepów winiarskich. Mój Riesling był pierwszym polskim winem podawanym na pokładach samolotów LOT-u. Olbrzymią satysfakcję sprawiły mi nagrody londyńskiego konkursu Decanter World Wine Awards w 2017 r. Srebrny medal i 90 pkt. otrzymał wówczas Pinot Noir 2015. Trzy lata później, w tym samym konkursie, nagrodzone zostało wino musujące Adoria. Byłem dumny!
Pinot Noir i musujące to moje ulubione wina z portfolio winnicy. Szczep, z którego powstaje to pierwsze ma opinię trudnego i wymagającego. Jednak dobrze zaopiekowany odwdzięcza się: daje wino z bogatym bukietem, o znakomitym smaku i pięknym purpurowym kolorze. Z kolei produkcja wina musującego to nawet kilkanaście miesięcy ciężkiej pracy. Robimy je metodą tradycyjną. Wino bazowe poddajemy drugiej fermentacji i leżakowaniu na osadzie (wszystko w butelkach) – trwa to w sumie 9 miesięcy, a odbywa się w temperaturze około 12°C i nadaje winu lekki smak biscotti [znane też jako cantuccini – przypominające sucharki, włoskie ciasteczka z migdałami, piniolami, pistacjami itp. – red.]. Potem odwracamy butelki dnem do góry, umieszczamy w pulpitach i czekamy na opadnięcie naturalnego osadu do szyjek. W tym czasie ręcznie wykonujemy remuage, czyli obracanie butelek wokół ich osi i stopniowe „stawianie ich do pionu”. W końcu usuwamy osad, zamykamy butelki szampańskimi korkami oraz metalowymi koszyczkami – i gotowe! Po wielu godzinach ciężkiej, ręcznej roboty uzyskujemy złocisty trunek z pięknymi drobnymi bąbelkami.
Musujące Adoria i Pinot Noir potwierdziły swoją jakość podczas ogólnopolskiego konkursu Polskie Korki, w którym w 2021 r. otrzymały odpowiednio złoty i srebrny medal. Bardzo pozytywnie wypowiadał się o produkowanych przeze mnie trunkach światowej klasy krytyk winiarski James Suckling.
Teraz moje wina są dostępne w wielu sklepach w całej Polsce, jak również w Londynie, Sztokholmie, Nowym Jorku i Tokio. Podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Japonii goście zaproszeni na przyjęcie w ambasadzie RP w Tokio otrzymali w prezencie Rieslinga z Adorii.
Zdradzę, że jest jeszcze jeden powód do dumy i satysfakcji. W Zachowicach, gdzie mam plantację i wytwórnię, powstały jeszcze trzy inne winiarnie: Słoneczne Wzgórza HANTER, Ragosza i Zachowice. Śmiejemy się z ich właścicielami, że mamy w naszej wiosce największą średnią winnych krzewów w stosunku do liczby mieszkańców. Cieszę się bardzo, że zaraziłem okolicznych rolników sympatią do uprawy winorośli. Tworzymy tutaj prawdziwe winiarskie zagłębie.
Zapraszam do Zachowic, szczególnie w letnie i jesienne dni – na spacer w winogradach i lampkę wina Adoria.
Spisała Ilona Migacz