Winny rejs po Loarze. Gdzie przycumować, żeby napełnić kieliszek
Udostępnij artykuł
Większości ludzi Dolina Loary kojarzy się przede wszystkim ze średniowiecznymi i renesansowymi zamkami oraz przepychem. Jeżeli jednak jesteście miłośnikami win francuskich i szukacie inspiracji do kolejnych winnych wojaży, to mam dla was propozycję nie do odrzucenia: popłyńcie ze mną w winny rejs po Loarze.
Będziemy nawigować do pięciu różnych miejsc i, naturalnie, zaczniemy od końca. Rzeka zaczyna bieg w Mont Gerbier de Jonc, w Masywie Centralnym. Potem obiera kurs w kierunku miast Orlean, Blois, Tours, Angers i Nantes, po czym rzuca się do Oceanu Atlantyckiego. I właśnie z tej ostatniej stacji wyruszymy.
Ale najpierw…
Loara jest winną aortą Francji – jako najdłuższa jej rzeka przecina wiele zróżnicowanych geologicznie i klimatycznie siedlisk. Owernia, Centrum, Turenia, Anjou-Saumur i Pays Nantais – to główne winiarskie podregiony Doliny Loary.
Dolina jako region winiarski ma wiele twarzy – uprawiane tutaj odmiany winogron są liczne, a style i ekspresje wina rozmaite. Ich punkty wspólne to elegancja i świeżość. Plus jest taki, że pośród tej całej arystokratycznej otoczki, każdy miłośnik wina znajdzie coś dla siebie: od win wytrawnych, z upraw eko i biodynamicznych, po słodkie i musujące.
Pays Nantais – ocean i muscadet na fali
Naszą winną wyprawę zaczniemy od miasta Nantes, wokół którego w promieniu 60 kilometrów roztacza się podregion winiarski Pays Nantais. Stąd do Oceanu Atlantyckiego tylko rzut beretem.
Lokalnym gwiazdorem jest białe wytrawne wino muscadet, wytwarzane ze szczepu o bardzo nieregionalnej nazwie: melon de bourgogne, zwanym też – nie zgadniecie – muscadetem.
Mówi się, że melon zapuścił tutaj korzenie na początku XVII wieku, po wygnaniu go z Burgundii w wieku XIV. Przepędził go tamtejszy książę Filip II Śmiały, uznawszy wyższość pinot noir i wprowadzając zakaz nowych nasadzeń (taki sam los spotkał też wtedy szczep gamay, który potem do Burgundii powrócił). Od tamtej pory, mimo kilku niepowodzeń, melon wiedzie prym nad oceanem. Niepowodzenia wiązały się z niepochlebną opinią wystawioną mu ze względu na nijaki charakter, który prezentował w drugiej połowie XX wieku – był to czas masowej produkcji mającej zaspokoić duże zapotrzebowanie na wino we Francji oraz w Anglii. Mimo złej reputacji, z którą borykał się jeszcze do niedawna, dzisiaj przeżywa renesans dzięki młodym i dynamicznym winiarzom.
W krainie muscadeta jest 10 wybitnych terroir, na których powstają wina o statusie cru. Francuska organizacja ds. apelacji – INAO – oficjalnie uznała już siedem z nich, a trzy pozostałe czekają na zatwierdzenie. Prestiżowe cru znajdują się na terenie apelacji AOC Muscadet Sèvre et Maine (oprócz cru Champtoceaux) i mają dodatkowe oznaczenia. Są to: Clisson, Gorges, Le Pallet, Goulaine, Château Thébaud, Monnières Saint-Fiacre i Mouzillon-Tillières. Trzy oczekujące to: Vallet, La Haye-Fouassière i Coteaux de la Loire Champtoceaux. Od podstawowej wersji AOC Muscadet Sèvre et Maine wina cru różnią się tym, że do ich produkcji wykorzystuje się zbierane ręcznie grona o wyższej zawartości cukru (11–12% potencjalnego alkoholu vs. 10%), dopuszczalna wydajność z hektara jest mniejsza (45 hl/ha vs. 55 hl/ha), a minimalny czas dojrzewania na osadzie o wiele dłuższy – 18–24 mies. vs. ok. 6 miesięcy (dokładnie – co najmniej do 1 marca następnego roku po zbiorach).
Pomiędzy podstawowym muscadetem a prestiżowym cru znajdziemy złoty środek – muscadety sur lie, które i cenowo, i smakowo dostarczają wiele przyjemności. Po skończonej fermentacji wino dojrzewa na osadzie drożdżowym. Taki zabieg wzbogaca je o aromaty brioszkowe, nadaje mu gładką, nieco cięższą teksturę i drobną perlistość. Kwasowy, mineralny i cytrusowy muscadet zyskuje zatem i w bukiecie, i w fakturze.
Region Nantais jest mocno „wodny”: przepływa tu nie tylko Loara – są też rzeki Sèvre i Maine oraz jezioro Lac de Grand Lieu. To teren sielski, bardzo zielony i miły dla oka. Przystanek obowiązkowy dla planujących wypoczynek na łonie natury, spływy kajakowe i piesze wycieczki po winnicach. Miasto Nantes natomiast tętni życiem: dobrze tu zjesz, przejdziesz się na położoną w środku miasta wyspę l’île de Nantes i jeszcze zaliczysz imprezę w centrum. Jeżeli jednak chcesz uciec od zgiełku, to po wyjściu z samolotu, jeszcze na lotnisku wypożycz auto i udaj się od oddalonego o 25 minut drogi Clisson.
Dolce vita nad Loarą w rytmie rocka
Chyba nie ma takiego drugiego zakątka na świecie. Clisson to klimatyczne miasteczko położone nad rzeką Sèvre (dopływ Loary). Jednocześnie stolica wina muscadet, terroir wybitnych cru i miejsce corocznego festiwalu hardrockowego Hellfest.
Nazywane Małą Italią Clisson, architektonicznie przypomina toskańską wioskę. Zniszczone w wyniku wojen miasto ożyło w XIX wieku, dzięki kreatywności rzeźbiarza François-Fréderica Lemota oraz braci Pierre’a i François Cacaultów, którzy – spędziwszy długie lata we Włoszech – postanowili wrócić do miasta i tchnąć w nie włoskiego ducha.
Neoklasycystyczne wille, park z rzymskimi rzeźbami i drzewa piniowe to symbole tego miejsca. Clisson słynie z winiarskiej tradycji, dlatego co roku w grudniu obchodzi się tutaj święto młodego muscadeta. Degustacja nowego rocznika jest darmowa i otwarta dla wszystkich.
Muscadety z Clisson to wina wyraziste, kompleksowe, z dojrzałym owocem. Winne krzewy rosną na dobrze nagrzewających się granitowych zboczach, dzięki czemu grona osiągają maksymalną dojrzałość. Wino następnie leżakuje minimum 24 miesiące na osadzie drożdżowym, co nadaje mu bogatszą teksturę. Obecnie tereny obejmujące cru Muscadet Sèvre et Maine Clisson użytkuje dwudziestu winiarzy. Spośród nich na pewno warto odwiedzić dwóch przesympatycznych braci – Stéphane’a i Vincenta Perraudów, którzy prowadzą ekologiczną winnicę [5] Domaine des Cognettes. Ich wina fermentują na dzikich drożdżach, dojrzewają na osadzie w amforach lub w betonowych podziemnych zbiornikach nawet 3 lata. W ofercie producenci mają również hipsterskie pét-naty!
Zwrot na wschód
Po kieliszku muscadeta łapiemy za ster i płyniemy dalej na wschód! Dobijamy do Andegawenii i Anjou-Saumur – największego pod względem winiarskiej produkcji podregionu Doliny Loary. To właśnie tutaj muscadet ustępuje miejsca lokalnej dumie wśród białych odmian – chenin blanc.
Powiedzmy to sobie szczerze. Północne położenie Doliny Loary sprzyja produkcji białych win – wysoka kwasowość przydaje im bowiem świeżości i zwiewności. Anjou-Saumur jest też jednak, podobnie jak Prowansja, obszarem produkującym wina różowe. Tak, nad Loarą też pije się rosé!
W krainie kontrastów
Stolicą Andegawenii jest Angers, które po raz kolejny okrzyknięto najlepszym do życia francuskim miastem. Warto tu spędzić choć jeden (cały) dzień, tym bardziej, że podróż zajmie nam tylko dwie godziny jazdy pociągiem TGV, jeśli lądujemy na podparyskim lotnisku Charles’a de Gaulle’a.
Anjou to pod względem terroir tereny bardzo kontrastowe. Na wschodzie dominują wapienie, idealne do uprawy czerwonych odmian winogron oraz produkcji win musujących. W zachodniej części przeważa natomiast podłoże łupkowe, czyli tzw. czarna Andegawenia (fr. Anjou noir) – ciemne, warstwowe skały, które zatrzymują ciepło i zmuszają korzenie winorośli do przedzierania się w głąb ziemi w poszukiwaniu wody i minerałów, których najwięcej jest właśnie w niższych partiach podłoża. Dostęp do tak istotnych zasobów pomaga im funkcjonować nawet podczas suszy. Grona osiągają znakomitą dojrzałość i dają wina wyraziste, z czystym owocem i naznaczone mineralnością. To właśnie na tych obszarach powstają nad wyraz ujmujące świeżością, najlepsze słodkie chenin blanc.
Grona chenin, dotknięte szlachetną pleśnią, wykorzystywane są do produkcji wina w apelacji AOC Coteaux du Layon. Winnice rozciągają się wzdłuż rzeki Layon, która jest dopływem Loary. Wilgotne poranki, połączone z popołudniowym słońcem, to raj dla Botrytis cinerea, szlachetnej pleśni, która delikatnie uszkadzając grona, koncentruje w nich cukier i aromaty konfitowanych owoców. Na terenach tejże apelacji wyróżnia się dwa osobne obszary produkcji słodkich win najwyższej jakości: Premier Cru Chaume oraz Quart de Chaume – jedyne wino znad Loary o statusie grand cru. Działki usytuowane na łupkowych zboczach o południowej ekspozycji dają wina ekstraktywne, soczyste i, mimo wysokiej słodyczy, uzupełnione ożywczą kwasowością – tak charakterystyczną dla odmiany chenin. Idealne do wieczornej kontemplacji albo zamiast deseru. Kto jest łasy na słodki nektar, niech uda się do winnicy [11] Patricka Beaudoin’a albo do [8] Domaine des Forges.
Savennières – po prostu perełka
Na prawym brzegu Loary, 15 km od Angers znajduje się niewielka apelacja Savennières, o której we francuskich winiarskich kręgach mówi się z dumą. To terroir wybitnych białych win wytrawnych, obsadzone wyłącznie chenin blanc. Dominują tu łupki, skały wulkaniczne i piaskowiec. Owo mozaikowe podłoże tworzy wzniesienia, na których winnice wiją się prostopadle do Loary, przeglądając się w niej jak w lustrze. Wpływ rzeki jest nieoceniony: reguluje temperaturę, co pomaga gronom w osiągnięciu maksymalnej dojrzałości. I właśnie w takiej formie są zbierane, wyłącznie ręcznie i selektywnie. Savennières to wina rasowe i wyraziste w smaku, którym czas sprzyja. Dobrze schować je do piwniczki i zapomnieć o nich na kilka lat. A idąc za lokalnymi zwyczajami, najlepiej potem otworzyć butelkę savennières do sandacza z sosem beurre blanc.
Planując wycieczkę do Savennières, warto uwzględnić na liście biodynamiczną winnicę [4] Domaine du Closel. Ta XVII-wieczna posiadłość z malowniczym ogrodem ma w portfolio trzy różne interpretacje wina z apelacji Savennières oraz jasne, niefiltrowane piwo dojrzewające przez sześć miesięcy na osadzie, a potem w beczce – właśnie po savennières. Co do win: różnice pomiędzy nimi opierają się głównie na tym, że grona pochodzą z różnych siedlisk, ba, niektóre są ilustracją jednej, konkretnej działki. Na różnice wpływają też wiek winorośli, etap dojrzałości zebranych gron oraz rodzaj użytego do dojrzewania zbiornika. Do wyboru mamy: Jalousie (jagody z wczesnego winobrania, winifikacja w stali, dojrzewanie na osadzie bez dostępu tlenu – wino świeże, bardzo owocowe); Les Caillardières (siedlisko łupkowo-piaskowcowe; późniejszy zbiór, fermentacja i leżakowanie w beczkach – gładkość, aromaty pieczonego jabłka, egzotycznych owoców, rodzynek i prażonych migdałów) oraz Le Clos du Papillon (łupki, ryolit, kwarc; kilkakrotny zbiór najdojrzalszych owoców z winorośli w różnym wieku – ciało i elegancja, owoce cytrusowe i egzotyczne).
Jeżeli natomiast sama apelacja i/albo zagadnienia biodynamiki podsycają waszą ciekawość, wypadałoby zapukać do samego [10] Nicolasa Joly’ego, który jako prekursor tego konceptu nad Loarą, od prawie czterdziestu lat dopieszcza winogrona na najlepszych terenach Savennières, w siedmiohektarowej podapelacji Coulée de Serrant obejmującej… wyłącznie jego winnicę. Co prawda wina Joly’ego mają tyle samo zwolenników, co przeciwników, niemniej warto je poznać, by stwierdzić, do której frakcji się zaliczamy. Przystanek obowiązkowy!
Saumur – po białej stronie mocy
Po tak odkrywczej wycieczce do najznakomitszych terenów czarnej Andegawenii, czas wyruszyć na podbój Saumur, gdzie przeważa kredowe, wapienne podłoże, nazywane tuffeau. Ta charakterystyczna biel dominuje również w lokalnej architekturze. Domki jaskiniowe wykute w wapiennych klifach, kilometrowe piwnice do przechowywania wina, elitarna szkoła jeździecka Cadre Noir i dumnie wznoszący się ponad miastem średniowieczny zamek sprawiają, że to przytulne miasteczko wzbudza podziw.
Tutejsze pofałdowane tereny obsadzone są głównie odmianami chenin blanc i cabernet franc. Wina też wprawiają w zachwyt, ze względu na soczysty owoc, świeżość i elegancję, które prezentują. Ostrzegam, Saumur uderzy ci do głowy – i to wcale nie z powodu alkoholu!
Warto nadmienić, że stało się ono imperium win musujących tworzonych metodą tradycyjną – dzięki Jeanowi Baptiste Ackermanowi, który – zainspirowany tą techniką produkcji oraz potencjałem lokalnego terroir, zbliżonym do szampańskiego – postanowił stworzyć własną wersję wina musującego. I tak oto w XIX wieku powstały w Saumur pierwsze bąble, a już wiek później odnotowały większą sprzedaż niż szampan. Wina do dzisiaj przechowywane są w wydrążonych w wapieniu podziemnych labiryntach – ze względu na idealną wilgotność oraz stałą temperaturę 12°C. Wiele takich kilometrowych piwnic wije się u podnóża miasta, można więc tam dotrzeć na piechotę. Warto wstąpić do wspomnianego już [13] Maison Ackerman albo do [14] Maison Bouvet-Ladubay i eksplorować podziemne groty na rowerze.
Jeżeli natomiast twoje serce bije mocniej na widok win czerwonych – sięgnij po butelkę Saumur Champigny. Mimo tolerowanych przez apelację trzech odmian winogron, wina te są głównie esencją cabernet franc. Jędrna tanina w parze ze świeżym owocem, pieszcząca podniebienie w rytmie funky – właśnie tak je odbieram. I jeszcze jedno. Przyjedź do Saumur w lipcu – załapiesz się na degustacje lokalnych win podczas festiwalu Festivini oraz na kultowy event poświęcony lokalnym musiakom La Nuit de la Bulle.
Chinon – gdzie wino i literatura mieszają się w kieliszku
Drogi czytelniku, po winnych harcach czas na odrobinę powagi. Jadąc z Saumur w kierunku wschodnim dobijamy do miasteczka Chinon, w podregionie Turenia. Już na samym początku zauważamy fortecę, która spogląda na nas łaskawie i zaprasza do malowniczego miasteczka o brukowanych, wąskich uliczkach i ukwieconych balkonach. Panuje tu pewna wytworność – w połączeniu z przytulną aurą wpływa ona na urok tego miejsca, które – nawiasem mówiąc – Joanna d’Arc zaszczyciła swą obecnością, a urodzony nieopodal, w La Devinière, François Rabelais rozsławił w powieści Gargantua (1534) – jednej z pięciu części słynnego cyklu Gargantua i Pantagruel.
Apelacja Chinon, mimo że ma do zaoferowania wino w trzech kolorach, to jednak zdecydowanie stawia na czerwień i dzięki temu zajmuje pierwsze miejsce pod względem wolumenu produkcji czerwonego wina nad Loarą. Bazuje ono na odmianie cabernet franc, która naznacza je malinowo-porzeczkową nutą, charakterystycznym aromatem grafitu i wyraźną taniną. Biel to sto procent chenin blanc. Obszar produkcji rozpościera się na lewym brzegu Loary oraz po obu stronach jej dopływu – rzeki Vienne. Winnice spoglądają na miasto z dobrze wyeksponowanych stoków, w których dominuje nasz stary znajomy – wapień tuffeau.
Winiarzy można odwiedzić tak naprawdę nie ruszając się z miasta. Kilku producentów do dzisiaj zajmuje tradycyjne kilometrowe piwnice – to na przykład wyżłobiona tuż pod zamkiem [1] Caves Plouzeau. Zmotoryzowanym polecam podjechać do [3] Château la Trochoire i [6] Domaine de la Noblaie. A jeżeli luźne popołudnie z kieliszkiem dobrego wina bardziej do was przemawia, to spieszcie do wine baru [2] Cave Voltaire. Przywita was uśmiechem i przekąską sympatyczny właściciel Florian Duchoux, który o lokalnych winach opowiada jak mało kto. Warto nadstawić ucha i zanurzyć się w przytulnej atmosferze tego miejsca.
Vouvray i wielofunkcyjny chenin blanc
Po zasłużonym odpoczynku w Chinon czas na kolejny winny przystanek. Kierujemy się zatem w stronę miasta Tours, a w zasadzie do Vouvray – oddalonej o 15 minut jazdy od Tours, sąsiadującej z nim apelacji. Vouvray to oznaczenie białych win, ale też nazwa maleńkiego miasteczka, które przyciąga wzrok swoimi wyżłobionymi w wapiennym klifie mieszkaniami oraz wszechobecną winoroślą.
Wszechstronność to mocna cecha tego AOC, dlatego też i amatorzy bąbli, i słodyczy, i wytrawności znajdą coś dla siebie. Wina z Vouvray mienią się złotymi refleksami, a przez ich kwiatowo-owocową szczodrość przebija typowa dla chenin blanc wysoka kwasowość. I dlatego najlepsze roczniki, przede wszystkim ich słodkie wersje, poleżą w piwnicy długie lata. Na szczególną uwagę zasługują jednak wina musujące produkowane metodą tradycyjną, które nierzadko spędzają nawet trzy lata na osadzie. Są świetną alternatywą dla szampana i to – dodajmy – alternatywą w przystępnej cenie.
Winiarze, do których trzeba koniecznie zajrzeć to [9] Domaine Huet, [12] Vincent Carême i [7] Denis Meunier.
Drogi czytelniku, dalej nie płyniemy. Vouvray jest końcową stacją naszej winnej wyprawy po Loarze. To zabieg celowy, przyznaję, abyś nabrał chęci do dalszej eksploracji tego winiarskiego regionu, bo – jak mawiał François Rabelais – „apetyt rośnie w miarę jedzenia!”. A bientôt!