Winne rozmowy: z wizytą w Winnicy Invictus
Udostępnij artykuł
Winnica Invictus leży w sercu Pojezierza Wałeckiego. Powstała w 2020 roku jako efekt wieloletniej przyjaźni, pasji i nowej drogi życiowej dwóch rodzin – Kamili i Sebastiana Trojanowskich oraz Marzeny i Tomasza Sobeckich.
Co się u Was zmieniło od czasu pierwszej edycji konkursu Wino PL? Byliście wtedy na początku swojej winiarskiej historii i od razu zdobyliście medal.
Kamila Trojanowska: Mocno nas to zaskoczyło, ale i zmotywowało do dalszej pracy. Te Targi nas zbudowały, to było nasze pierwsze zderzenie z tak dużą publicznością, do tego z publicznością wymagającą, świadomą i nieprzypadkową. Cieszy nas, że mało było wówczas osób, które odchodziły od stoiska niezadowolone, a przecież mieliśmy wówczas tylko cztery etykiety, wszystkie białe. W tym roku pojechaliśmy już z dwunastoma.
W tym z czerwieniami…
Kamila Trojanowska: Tak, mamy czerwienie, ale mamy też róż. W tym roku po raz pierwszy zabutelkowaliśmy dornfeldera – w tym momencie to młode wino z młodego krzewu, ale za kilka lat – gdy krzew nabierze ogłady – wino będzie nadawać się do beczki.
Sebastian Trojanowski: Na razie wino układa się z butelce. Co jakiś czas otwieramy kolejną i za każdym razem nas zaskakuje – początkowo dominowały w nim nuty owoców leśnych, obecnie czuć w nim przede wszystkim wędzoną śliwkę. Mamy też regenta, ale zdecydowaliśmy, że z niego będziemy robić tylko róże.
Opowiedzcie trochę o siedlisku
Sebastian Trojanowski: Winnica ulokowana jest na 20-metrowym przewyższeniu, na jego szczycie rośnie właśnie dornfelder. Zdaje się, że to dla niego idealne miejsce, choć początkowo mieliśmy obawy, bo tam jest jedynie ił i piach. Ale polubił sią z tym podłożem. Reszta winnicy leży na glebie lessowej, trzeciej i czwartej klasy. Mamy wystawę południowo-wschodnią i niecałe siedem procent nachylenia terenu. Rosną tu: solaris, johanniter, seyval blanc, muscaris, regent i dornelfer. Nasze wina charakteryzują się lekkością i mineralnością, są rześkie, ale i bardzo esencjonalne.
Jakie macie plany na przyszłość?
Sebastian Trojanowski: W pierwszej kolejności będziemy inwestować w rozwój winiarni, potem zajmiemy się dodatkowymi nasadzeniami. Mamy przygotowaną już pod nie parcelę. Po jej zagospodarowaniu będziemy mieć 3 ha nasadzeń, ale ziemi jest tu więcej, bo 8 ha. Może z czasem i ją obsadzimy winoroślą, czas pokaże.