Polskie wina musujące wytwarzane metodą klasyczną
Udostępnij artykuł
Dział recenzji, omawiający szczegółowo nowinki i interesujące zjawiska w danej branży to wisienka na torcie każdego mniej lub bardziej specjalistycznego czasopisma. W przypadku magazynów poświęconych winu mowa oczywiście o panelu degustacyjnym – zrozumiałe więc, że nie mogło go zabraknąć również w pierwszym numerze naszego kwartalnika.
Długo zastanawialiśmy się, co może być tematem odpowiednio interesującym, atrakcyjnym i „trendy”, który jednocześnie wyznaczyłby standard, poniżej którego nie chcielibyśmy schodzić w kolejnych numerach „Trybuszona”. Zapadła decyzja: zrecenzujmy polskie wina musujące, ale tylko te wytwarzane metodą klasyczną (czyli tradycyjną, czyli szampańską) polegającą na wtórnej fermentacji wina bazowego w butelce.
Najpierw kilka słów o samym zjawisku. Wina musujące wszelkiego rodzaju okazują się czarnym koniem polskiego rynku winiarskiego. Wciąż nie do końca sprzyjające i przewidywalne warunki klimatyczne, w przypadku win musujących stają się nierzadko zaletą. Stosunkowo wysoka kwasowość powstających w ten sposób win łagodzona jest musującą strukturą i dopełniana bogactwem nut drożdżowych, które – jeśli tylko powstały we właściwy sposób – potrafią, również w polskich winach, stworzyć doprawdy zaskakujące aromaty i smaki. Ostateczny efekt zależy jednak od sprawności winiarza i użytych przez niego technik.
Jedną z nich jest właśnie metoda szampańska. O ile jeszcze 3–4 lata temu stosujących ją producentów można było policzyć na palcach jednej ręki (i to z dużym zapasem), o tyle dziś niemal nie starcza już nam palców u rąk i u nóg razem wziętych. O przysłanie butelek zwróciliśmy się do wszystkich, o których wiedzieliśmy, że metodę szampańską stosują – i to nie w ramach działalności eksperymentalnej, ale do regularnej produkcji win. Odzew bardzo pozytywnie nas zaskoczył, ogółem na stół degustacyjny trafiło 29 etykiet win wytwarzanych zarówno z odmian gatunku Vitis vinifera, jak i z hybryd (co w polskich warunkach, w wielu przypadkach wciąż wydaje się koniecznością – niemniej daje się odnotować wzrost znaczenia vinifery). Reprezentowały one na ogół niezły poziom, który potwierdza przyszłościowy charakter opisywanego trendu. Spodziewamy się, że w ciągu kolejnych dwóch-trzech lat z jednej strony poziom polskich „musiaków” wzrośnie znacząco, z drugiej – wzrośnie liczba ich producentów, zgodnie z ogólną tendencją szybko rozwijającego się krajowego rynku. Wszystko zatem przed nami. Zdając sobie sprawę, że to dopiero początek, z uwagą będziemy obserwować i relacjonować sytuację na polskim rynku. Miłośnicy krajowych win musujących mają czego oczekiwać!
Do oceny win zastosowaliśmy – i od tej pory stosować będziemy – skalę 10-punktową (0,5–10, jurorzy oceniają z dokładnością do pół punktu, co w praktyce daje do dyspozycji każdemu z nich 20 możliwych not). Wynik końcowy jest rezultatem (zaokrąglonej) średniej arytmetycznej ocen panelistów. Naszym zdaniem to wystarczająca rozpiętość umożliwiająca wszechstronną ocenę win, pozwalająca również na wskazywanie i akcentowanie pewnych niuansów, nierzadko mających wpływ na całościową ocenę. Tak jak przy każdej degustacji win musujących ocenie podlegały: barwa, profil aromatyczny i smakowy, długość, struktura bąbelków oraz ich utrzymywanie się w winie i w ustach, a także – last but not least – ogólna przyjemność, jaką stwarzało kosztowanie danego wina. Całość prowadzona była na zasadzie degustacji w ciemno, żaden z uczestników nie wiedział, jakie wino od jakiego producenta pije. Te zasady będą też obowiązywały w kolejnych panelach. (ts)
Nasi degustatorzy:
Maciej Sokołowski (przewodniczący panelu) – WSET3, czterokrotny finalista Mistrzostw Polski Sommelierów (wicemistrz 2017, 2018), Association de la Sommellerie Internationale (ASI) Diploma, edukator i popularyzator wiedzy o winie.
Łukasz Głowacki – WSET3, dwukrotny finalista Mistrzostw Polski Sommelierów (wicemistrz 2019), Court of Master Sommelier Certified, Association de la Sommellerie Internationale (ASI) Diploma.
Marcin Krzystolik – WSET3, finalista Mistrzostw Polski Sommelierów (2021), Court of Master Sommeliers.
Iwo Świerblewski – bloger, absolwent kursów WSET i Wino+ Akademia, prowadził portal Do Trzech Dych i podcast Winne Pogaduchy, członek Stowarzyszenia Sommelierów Polskich.
Tomasz Szmajter (sekretarz panelu) – WSET3, wielbiciel win (głównie z krajów na „W” – Włochy, Węgry i Wiele innych), tłumacz branżowej literatury (m.in. Atlasu Świata Wina Hugh Johnsona i Jancis Robinson, Kursu wiedzy o winie Kevina Zraly’ego i Win naturalnych Isabelle Legeron MW).
Poniżej prezentujemy ścisłą czołówkę panelu. Prezentacja pełnych wyników w drukowanym wydaniu Trybuszona.
Maciej Sokołowski przewodniczący panelu: Dobre i rozmaite
Wina musujące na całym świecie zyskują na popularności. Przestały być traktowane jedynie jako te do celebracji świąt i szczególnych okazji. Musiaki zaczęły doskonale funkcjonować w życiu codziennym – nie tylko orzeźwiają i gaszą pragnienie, ale też wspaniale łączą się z rozmaitymi potrawami.
W Polsce dzieje się podobnie, a popyt na wina musujące idzie w parze z rozwojem produkcji rodzimych bąbli. Jeszcze kilka lat temu producentów win musujących mogliśmy policzyć na palcach jednej ręki. Dziś jest ich już kilkudziesięciu. Mamy w czym wybierać. Nasi winiarze zajęli się produkcją win musujących zarówno metodą tradycyjną (szampańską), jak i Charmata (taką, jaką jest robione prosecco), ale są też wina karbonizowane i pét-naty.
Podczas degustacji w ciemno spróbowaliśmy niemal 30 win musujących wytwarzanych metodą tradycyjną, które aktualnie albo są dostępne w sprzedaży, albo jeszcze leżakują i niedługo wejdą na rynek. Jest w czym wybierać! Większość to smaczne wina warte uwagi, a niektóre bardzo dobre – nie powstydzilibyśmy się ich, porównując je ze światowymi odpowiednikami. Jest w czym wybierać również w kontekście stylu win. Większość ma podwyższoną, soczystą kwasowość (co jest naturalne w polskim, chłodnym klimacie), a producenci w rozmaity sposób próbują się do niej odnieść. Jedni, by ją zrównoważyć, stosują nieco większy dosage (słodka mikstura dodawana na koniec produkcji przed korkowaniem wina, aby nadać mu oczekiwany poziom słodyczy), inni natomiast decydują się na bardziej strzelisty styl – owocowy, wytrawny, kwasowy. Możemy też wybierać między bardziej i mniej drożdżowymi winami, jak również między mniej i bardziej aromatycznymi. Wyraźne różnice w stylu można zaobserwować między użytymi w produkcji odmianami – Vitis vinifera (chardonnay, pinot noir, riesling), a hybrydami (seyval blanc, hibernal).
Polskie musy są w natarciu i spodziewamy się wkrótce jeszcze większego wyboru i jeszcze wyższej jakości. Jeśli dotąd nie próbowaliście, warto to nadrobić. Na zdrowie!