Polski(e) boom!
Udostępnij artykuł
Czy nasz kraj stanie się potęgą w produkcji win musujących? Zobaczymy. Na razie wszystko jest na dobrej drodze.
Produkcja win musujących w Polsce rośnie, jednak w przeciwieństwie np. do Szampanii, gdzie tradycja ich wytwarzania istnieje od wielu pokoleń, wciąż jest to nowość: winiarnie są młode, winiarze się uczą i eksperymentują. Robienie wina musującego jest bardziej skomplikowane niż spokojnego, jednak nie odstrasza to winiarzy – coraz częściej wybierają je jako dodatkowy element swojej oferty.
Część naszych win musujących wytwarza się tą samą metodą, co szampana, jednak ze względu na inny klimat, w naszym kraju odmiany winogron są często inne. Kolejna różnica to to, że w Polsce nie ma obostrzeń co do okresu leżakowania wina na osadzie po wtórnej fermentacji (np. w AOC Champagne minimum 15 miesięcy). W praktyce jest on krótszy, a wiąże się to m.in. z tym, że młode winiarnie ciągle muszą inwestować. Czy to znaczy, że te wina są przez to gorsze? Niekoniecznie. Dla wielu winomanów ich smak jest bardziej przystępny. Wino, które krócej leżakowało na osadzie ma bardziej owocowy smak, jest lżej zbudowane, ale bardziej orzeźwiające.
Po francusku, ale u nas
Region, który prężnie rozwija produkcję win musujących metodą tradycyjną to Lubuskie. Właścicielem jednej z winnic – Gostchorza – jest pół Polak, pół Francuz Guillaume Dubois, który zamieszkał w Krośnie Odrzańskim koło Zielonej Góry. Nie pochodzi z Szampanii, wychował się w Normandii, następnie mieszkał w Paryżu. Przyjechał do Polski pomagać w organizacji polowań, zakochał się w niej i postanowił tu zamieszkać. W książkach odnalazł informację, że na tych terenach kiedyś produkowano wino musujące. Stwierdził, że warto spróbować.
Obecnie jego winnica to ponad 13 ha upraw (odmiany: riesling, pinot blanc, pinot noir i pinot gris). W 2020 roku wyprodukował ponad 22 tys. butelek wina musującego GostArt. Dubois jest współzałożycielem Klubu 5 (zrzeszającego jeszcze trzech innych „musujących” producentów: Od Nowa, Aris i Margaret). Namawia winiarzy do produkcji właśnie tego rodzaju wina i – jak mówi – tylko takie chce robić. Zapytany, co myśli o ich produkcji w Polsce, odpowiedział: – Mamy tu bardzo duże możliwości, by wyprodukować dobre wino musujące. W laboratorium w Épernay, gdzie co roku badam swoje wino, Francuzi byli pozytywnie zaskoczeni, że można u nas zrobić je na takim poziomie. To nie jest tylko mój wymysł. Niemcy przed wojną tworzyli na tych terenach wina musujące, które konkurowały z szampanami i często wygrywały z nimi w konkursach. Zachęcam wszystkich winiarzy do produkcji właśnie tego rodzaju wina i w miarę możliwości pomagam. Zauważam też, że coraz więcej klientów docenia naszą pracę i bardzo mnie to raduje, bo o to mi chodziło. Od początku zależało mi na tym, by Polacy zaczęli pić więcej wina musującego, cieszy mnie, gdy klienci mówią, że zamienili szampana na moje wino. Często jestem pytany czy nie boję się konkurencji, bo namawiam innych i jeszcze im pomagam, ja jednak wiem, że każdy z nas ma różny gust, a wino każdego producenta jest trochę inne. Druga sprawa to to, że w porównaniu do Włoch, Francji czy choćby samej Szampanii ilość produkowanego u nas wina musującego mamy wciąż niewielką, a rynek jest bardzo chłonny.
Po staremu, naturalnie
Pewnie wielu z was spotkało się z pét-natami, których nazwa oznacza wina „naturalnie musujące” (fr. pétillant-naturel). Ostatnio cieszą się one dużą popularnością.
Wydawać by się mogło, że to nowinka, jednak wina te wyrabiane były jeszcze przed szampanami. Fermentacja, podobnie jak w metodzie tradycyjnej, zachodzi w butelkach zamkniętych kapslem i na tym kończy się ingerencja w wino. Po zakończonej fermentacji wino jest gotowe, osadu się nie usuwa. Mimo że człowiek mało ingeruje w proces produkcji, to możemy przewidzieć efekt końcowy: wina te charakteryzują się tym, że są lekko musujące, owocowe, z nutami drożdżowymi.
W Polsce w produkcji pét-natów specjalizuje się m.in. Mirosław Krasnowski, właściciel Winnicy Zodiak położonej w Drawsku Pomorskim, który również poleca produkcję win musujących: – Polski klimat jest do tego odpowiedni, dlatego coraz więcej winnic je produkuje. To dobrze, bo to rodzaj wina, którego sprzedaż na świecie rośnie. Na terenie dzisiejszej Polski przed drugą wojną światową produkowano prawie milion butelek wina musującego rocznie – w Lubuskiem oraz np. w Poznaniu, w wytwórni Georgesa Geilinga. Wprawdzie produkcja wina musującego jest bardziej skomplikowana, ale można zacząć swoją przygodę z tego rodzaju winami od pét-natów, czyli naturalnie musujących win, które nie są pozbawiane osadu. Zachęcam do spróbowania!