W hiszpańskim interiorze
Udostępnij artykuł
Enopodróżnicy nie mają problemu, aby jednym tchem wymienić największe atrakcje Hiszpanii – Rioja, cava, przepyszna jamón ibérico. Niektórzy dorzucą sherry, manchego i flamenco, i możliwe, że dla większości taka lista będzie w miarę kompletna. Ale nie trzeba dociekliwości Pepe Carvalho, żeby natknąć się na rzeczy i miejsca mniej oczywiste.
Kastylia i León to miejscówka nierzadko pomijana w planach podróży po Półwyspie Iberyjskim. Być może to brak dostępu do morza, a być może obawa przed palącym słońcem sprawiają, że dociera tutaj relatywnie niewielu turystów. A wystarczy raptem godzina jazdy koleją, aby przenieść się z zatłoczonego Madrytu do kameralnego Valladolid, osady w VIII w. założonej przez Maurów na lewym brzegu Pisuergi, a obecnie 300-tysięcznej stolicy wspólnoty autonomicznej Kastylia i León. To dobra baza wypadowa, która dzięki centralnemu położeniu na północnym skraju Mesety Iberyjskiej pozwala w rozsądnym czasie i bez znoju odwiedzić jedne z ciekawszych hiszpańskich apelacji: Toro, Riberę del Duero i Ruedę. Z powodu obfitości wrażeń chciałoby się o nich wszystkich opowiedzieć naraz, ale muszę mierzyć zamiary wedle sił, więc dzisiaj tylko o ostatniej z nich.
Rueda – świeżość zamiast mocy
Ta specjalizująca się w winach białych, powstała w 1980 roku apelacja była pierwszą na terenie Kastylii i León. Leży na gładkim płaskowyżu wznoszącym się na wysokości od 700 do 900 m n.p.m., przeciętym rzeką Duero i jej dopływami. Zimy są tu mroźne, wiosny krótkie i obfitujące w groźne przymrozki. Lato natomiast potrafi być bardzo gorące i suche, co nie pozostaje bez wpływu na średnioroczny opad rzadko przekraczający 500 mm – na szczęście dzięki dużej amplitudzie temperatur między dniem a nocą (nawet 20°C!) daje się uratować ożywczą kwasowość owoców mimo ponad 2600 godzin słonecznych w roku.
Okrętem flagowym regionu, jest urodzone tu i hodowane od dziesięciu wieków verdejo – odmiana dająca średniej wielkości grona jagód o cienkiej skórce i wyraźnie zielonym zabarwieniu. Mimo długiej tradycji uprawy, obecne wcielenie szczepu – wina wysoce aromatyczne, ziołowe, z odświeżającą kwasowością i potencjałem starzenia (które to starzenie nadaje im nuty migdałowo-orzechowe) to raptem ostatnie pół wieku – wcześniej z verdejo robiono tu głównie wina wzmacniane z udziałem palomino.
W latach 70. w poszukiwaniu interesujących siedlisk, źródła lekkich, wytrawnych win białych, do Ruedy trafili wysłannicy riojańskiego giganta Marquésa de Riscal. Na taką eskapadę namówili ich winiarze Petalumy, z australijskich Adelaide Hills. A potem wszystko potoczyło się żwawo. Jeszcze przed końcem wieku verdejo stało się odmianą wiodącą, skutecznie wypierając palomino fino, a wytrawna biel sprowadziła do parteru tutejsze wzmacniane dorado i pálido. Dzisiaj palomina nie można już w Ruedzie sadzić, a verdejo to 88% powierzchni tamtejszych winnic.
Znakiem rozpoznawczym regionu są lekkie, niebeczkowane, aromatyczne i świeże verdejo, których charakter mają gwarantować praktyki w winnicy i piwnicy – szybkie, mechaniczne nocne zbiory opóźniające proces utleniania, schładzanie i filtrowanie moszczu czy fermentacja w stalowych tankach z pełną kontrolą temperatury.
Ale nie brak w Ruedzie winiarzy, którzy w praktyce weryfikują elastyczność verdejo, starając się dostarczyć winomaniakom nowych wrażeń poprzez zabiegi zwiększające złożoność i kompleksowość wina – szacunek dla starych krzewów, fermentację w dębie, dojrzewanie na osadzie w stali lub drewnie czy zastosowanie betonowych jaj.
Kompleksowość i struktura
Do grupy takich winiarzy należą Martina i Ignacio Prieto Pariente, rodzeństwo prowadzące założoną w 1998 roku przez Victorię, matkę obojga, Bodegas José Pariente, noszącą nazwę po zmarłym ojcu Victorii. José był restauratorem, który dla potrzeb swoich gości metodami rzemieślniczymi tworzył wino, wykorzystując grona z dwuhektarowej parceli. Po jego śmierci w 1997 roku, Victoria podjęła wyzwanie, wznosząc podwaliny pod obecny winiarski biznes. Dołączali do niego kolejni członkowie jej rodziny, mąż i dzieci, którzy obecnie gospodarują na 90 ha (własnych i zakontraktowanych, już certyfikowanych organicznie lub w trakcie konwersji) zlokalizowanych głównie w sercu DO Rueda.
W nasadzeniach dominuje rzecz jasna verdejo, uzupełnione sauvignon blanc, którego jednak – wbrew powszechnej tutaj praktyce – nie używają w blendach. Zamiast tego starają się poprzez staranne selekcje zbiorów z różnych parceli produkować jednoodmianowe wina odzwierciedlające charakter terroir – od piaszczystych, po kamieniste wapienne.
Jednakże ambicje Martiny i Ignacia nie kończą się na verdejo. Niecałe cztery lata temu rozpoczęli przeczesywanie Kastylii w poszukiwaniu starych, zaniedbanych lub porzuconych parceli. W rezultacie posiedli sześć rozsianych po apelacjach Toro, Cigales, Ribera del Duero i Cebreros działek, z których największa nie przekracza 1,2 ha, a najmłodsza pochodzi z 1945 roku. Szukali w rejonach wyżej położonych i na dodatek z północną ekspozycją – pragnęli większej świeżości, którą dzisiaj odnaleźć można w ich trzech czerwieniach (jednoodmianowej garnachy i kupażach tempranillo z garnachą) oraz jednej bieli (viogner). Projekt Prieto Pariente to raptem 35 tys. butelek rocznie, ale body language Ignacia, który żywo gestykuluje, opowiadając o swoich viognierze (dojrzewanym sześć miesięcy we francuskim dębie), 100% garnachy (11 miesięcy w foudre) czy starzonych w dębie blendach tempranillo i garnachy, nie pozostawia wątpliwości, że projekt rozwijany pozaapelacyjnie, w ramach IGP Castilla y León, jest dla jego twórców ważny.
Praktyki winifikacyjne w Bodegas José Pariente podporządkowane są misji, jaką jest poszukiwanie kompleksowości, struktury i odkrywanie potencjału starzenia lokalnego verdejo.
Owo poszukiwanie rozpoczyna się już w winnicy, od segregacji gron. Owoce z poszczególnych parceli zbierane są i winifikowane osobno, stąd w piwnicach bodegi niezliczona, pozornie nadmiarowa liczba stalowych tanków. Dodatkowo winogrona poddawane są przed tłoczeniem 12-godzinnej maceracji na zimno. Do fermentacji nie używa się drożdży hodowlanych, lecz selekcjonowanych rdzennych, pozyskanych w winnicach José Pariente. Fermentacja częściowo w stalowych tankach (75–80%), a częściowo w betonowych jajach (20–25%). Do tego obcowanie z osadem, regularny bâtonnage – i powstaje materiał do skomponowania blendu doskonałego.
Flagowe José Pariente Verdejo udowadnia, że warto próbować go stworzyć. Owoce pochodzą z krzewów sadzonych pomiędzy rokiem 1962 a 1991, fermentacja w stali, betonie i dębowych tankach, muśnięcie malolaktyką i dojrzewanie na osadzie przez cztery miesiące. W rezultacie powstaje eleganckie, świeże, mocno owocowe (cytrusy, białe owoce) wino z nutami ziołowymi (garrigue) i lekką, zestową goryczką na finiszu – poukładane, zbalansowane, rzetelne.
José Pariente Cuvée Especial, którego w roczniku 2022 zrobiono raptem 7702 butelki (w tym 60 magnum), to z kolei wino fermentowane i starzone na osadzie przez 12 miesięcy wyłącznie w betonie – chrupkie, pachnące i smakujące dojrzałymi owocami cytrusowymi, z nutami ziołowymi, anyżowymi i mentolowymi, o szczodrym ciele i jednoznacznie zarysowanej strukturze. Kropkę nad i stawia informacja, że owoce, z których powstało to niebanalne wino pochodzą z winnic sadzonych na piaszczystych glebach w latach 1924–1928. Wow!
To wino, podobnie jak José Pariente Barrel Fermented Verdejo oraz José Pariente Finca Las Comas (winnica z nasadzeniami z 1910 roku!), udowadniają, że verdejo daje winiarzom możliwość odejścia od stereotypu wina lekkiego, łatwego i przyjemnego. Bez utraty przyjemności mogą uzyskać złożoność, ciało oraz powagę, oprócz powabu i wdzięku mogą pokazać pazur i kawał bicepsa.
Dalsze poszukiwania
Ignacio Pariente nie jest oczywiście osamotniony w udanych próbach udowodnienia elastyczności i potencjału verdejo. Poszukiwaniem charakternych interpretacji szczepu zajmuje się też – założona w 1935 roku, nosząca obecnie nazwę Bodega Cuatro Rayas, zlokalizowana na terenie „złotej mili” Ruedy, pomiędzy miastami Rueda i La Seca – kooperatywa 300 winogrodników, gospodarująca na 2,4 tys. ha (głównie verdejo, ale także sauvignon blanc, viura, palomino fino i tempranillo) i produkująca 16 milionów butelek wina (w zdecydowanej większości verdejo) rocznie.
Oczywiście woluminowo dominuje typowe, proste, świeże i aromatyczne verdejo. Ale przykłada się tu także dużą wagę do charakterystyki siedliska – stąd selekcja zbiorów i osobna winifikacja poszczególnych partii owoców to praktyka standardowa. Trudno zresztą wyobrazić sobie inne podejście przy owocach pochodzących często z ponad 50-letnich krzewów (a zdarzają się nawet ponad 100-letnie), z winnic o wydajności nieprzekraczającej 5 t/ha. Winifikację generalnie przeprowadza się w stalowych tankach, drewnie i betonie – i właśnie on jest odpowiedzialny za jedno z ciekawszych verdejo, których tu można skosztować.
Pisuerga Coupage Unico 2020 to wino terroistyczne, tworzone z gron pochodzących z dwóch kamienistych parceli z okolic La Seca (Pago Las Comas i Pago Poza las Lobas) oraz jednej piaszczystej (Pago Las Castras) z okolic Villanueva de Duero – w sumie niecałe 11 ha. Nie dość, że średnia wydajność tych siedlisk to 4,8 t/ha, czyli blisko dwa razy mniej niż apelacyjnie dopuszczone 8 t/ha, to jeszcze owoce przechodzą przez sito podwójnej selekcji – w winnicy i w winiarni. Nic dziwnego, że w rezultacie powstały raptem 2643 numerowane butelki w roczniku 2020. Ręczne zbiory i selekcje, delikatne tłoczenie, fermentacja w stali i dojrzewanie na osadzie w betonowych jajach przez 18 miesięcy (w tym 5 miesięcy codziennego bâtonnage’u) dały wino o aromatach dojrzałych owoców pestkowych, melona, smakach przywołujących włoski koper, lukrecję, przyprawy korzenne, do tego nuty tostowe i mineralne zwieńczone długim finiszem.
Etykietę zdobi rycina przedstawiająca stary, kulisty hełm nurka. Trochę to „od czapy”, ale szybko się wyjaśnia, że wino nazwę bierze z przepływającej tu rzeki Pisuerga, której brzegi były świadkami pierwszych prób nurkowania z użyciem skafandrów w 1602 roku.
Zapomniany towarzysz
Mimo okrucieństwa władz apelacji DO Rueda, które w poszukiwaniu przestrzeni dla flagowego verdejo postanowiły „wyciąć w pień” powszechne tu onegdaj palomino fino, są winogrodnicy dający mu schronienie i tworzący ciekawe wina zwane dorado, w których pięknie współpracuje z verdejo, po raz kolejny ukazując jego elastyczność.
Bodegas Cuatro Rayas ma się tutaj czym pochwalić, składając hołd czasom, w których wzmacniane wino z Ruedy gościło na stołach monarchów. 61 En Rama Dorado jest winem intrygującym nie tylko z powodu walorów aromatycznych i smakowych. Niesie ze sobą ciekawą historię. Owe „61” to nie rocznik, lecz seria produktów obejmujących oprócz win wzmacnianych także wermuty, musiaki i… piwo. We wczesnych latach kooperatywy narosło przekonanie winogrodników, że najlepsze blendy powstają w zbiorniku nr 61. Skąd to przeświadczenie? Nie wiadomo, ale tej historyjki miło się słucha, a w pamięci słuchaczy i degustujących zostaje wrażenie przywiązania do tradycji i łatwa do przyswojenia liczba.
Ale to nie chwytliwa nazwa sprawia, że warto bliżej przyjrzeć się En Ramie. Wino powstałe z późno zbieranych, bardzo dojrzałych palomino fino i verdejo (50/50) leżakuje w beczkach, w których 1/6 przestrzeni pozostaje wolna, tak aby wspomóc rozwój drożdżowego floru. Aha, czyli biologicznie dojrzewane fino? Nie do końca, ponieważ w tych stronach flor utrzymuje się wyłącznie między marcem a listopadem, co oznacza, że przez pozostały czas dojrzewanie ma charakter oksydacyjny, czyli w rezultacie mamy amontillado. Raz do roku część trunku (saca) jest rozlewana bez filtrowania do butelek (w 2023 roku powstało ich tylko 1100), a beczki uzupełniane są nowym winem, które spędziło 12 miesięcy w betonowych jajach. Na dodatek 17% ABV osiągane jest w trakcie fermentacji, nie dodaje się alkoholu, więc winem wzmacnianym jest ono tylko nominalnie. Całkiem dużo trudu, ale warto, bo efekt jest powalający – wino ze żwawą kwasowością i owocowością, aromatami orzecha włoskiego w miodzie, marynowanego imbiru, pigwy, z nutami selera naciowego w końcówce – najlepiej smakuje w temperaturze 10°C, serwowane w copicie.
***
Szczęśliwa to (winna) kraina, która nie tylko robi niezwykle urocze i pijalne wina z aromatycznej i niebanalnej odmiany, ale też robi je w ilościach zapewniających jej wiodącą pozycję w kategorii hiszpańskich białych oraz cash flow, który pozwala na niemal rzemieślnicze traktowanie zebranego owocu. Poszanowanie różnorodności siedlisk i zastosowanie zróżnicowanych technik winifikacyjnych, a do tego zaprzęgnięcie ważnego sprzymierzeńca winiarza – czasu – daje rezultaty warte, jeśli nie grzechu, to na pewno wizyty w regionie i dalszych peregrynacji. ¡Buen viaje enoturístico!
***
DO Rueda w pigułce
• Jedna z 16 apelacji Kastylii i León – pozostałe to Arribes, Arlanza, Bierzo, Cebreros, Cigales, Ribera del Duero, Sierra de Salamanca, Tierra de León, Tierra del Vino de Zamora, Toro, Valles de Benavente, Valtiendas, a do tego Vinos de Pago – pojedyncze winnice: Abadía Retuerta, Dehesa Peñalba, Urueña.
• Blisko 20 000 ha winnic
• 78 winiarni i ponad 1600 winogrodników
• Produkcja: 102 000 000 butelek rocznie
• Główne szczepy: (B) – verdejo, sauvignon blanc, viura, chardonnay, viognier, palomino fino; (CZ) – tempranillo, garnacha, cabernet sauvignon, merlot, syrah
***
Coś dla duszy…
Nie tylko enoturyści i gorliwi foodies powinni zacierać ręce, planując podróż w te strony. Region obfituje w katedry, kościoły, zamki i muzea. UNESCO też miało tutaj co robić, uzupełniając swoją listę światowego dziedzictwa kulturowego. Dodatkowo, położony na wysokości ponad 800 m n.p.m. płaskowyż, przecięty rzeką Duero (która w Portugalii staje się Douro), wraz z siecią dopływów, otoczony od północy Górami Kantabryjskimi, od południa Górami Kastylijskimi, a od wschodu Górami Iberyjskimi, jest domem niezliczonych parków narodowych, pomników przyrody czy rezerwatów. Warto spędzić chwilę na oficjalnym portalu turystycznym, gdzie znajdziecie nie tylko dobrze opisane i udokumentowane miejscówki, ale także listę rekomendowanych lokalnych przewodników oraz – cóż za zaskoczenie – opisy winnych szlaków regionu wraz z mapkami do pobrania.
***
Czy wiesz, że…
Kontretykiety atakują!
W apelacji DO Rueda pozwalają one na błyskawiczną identyfikację rodzaju trunku. Niby oczywiste, ale… dla win białych sticker zielony oznacza wino spokojne, a granatowy zarezerwowany jest dla kategorii gran vino (w większości powstającego z odmiany verdejo) – winogrona muszą pochodzić z winnic co najmniej 30-letnich o obniżonej wydajności (nie więcej niż 6,5 t winogron z hektara, z których można wytłoczyć maksymalnie 4,2 t moszczu). W obu wypadkach producent musi podać rok zbiorów. Wymogu tego nie ma w stosunku do win wzmacnianych i musujących, oznaczonych odpowiednio stickerem żółtym i srebrnym. Wina czerwone i różowe dorobiły się własnych kodów kolorystycznych, gdzie naklejka różowa oznacza, a jakże, rosé, pomarańczowa zaś – wino starzone w dębie; amarant zarezerwowano dla crianzy, a fiolecik przypadł reservie.