Pogadajmy o winiarskim Małopolskim Przełomie Wisły
Udostępnij artykuł
W regionie działa kilkanaście, przeważnie małych (ok. 1 ha) rodzinnych winnic, w większości należących do Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły.
O specyfikę owego Małopolskiego Przełomu Wisły (MPW) jako regionu winiarskiego zapytałem
Mariusza Kapczyńskiego – dziennikarza winiarskiego, autora nagradzanego Atlasu wina – Polska, członka komisji oceniającej wina z MPW w 2022 r. i kwalifikującej je do oznaczenia Karty Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły.
BW: Czym Małopolski Przełom Wisły (MPW) wyróżnia się na tle innych regionów winiarskich w Polsce?
MK: Przede wszystkim geografią, historią i pomysłem na siebie. Trzeba pamiętać o tym, że współczesna geografia polskiego winiarstwa w zasadzie opiera się na województwach. Ja sam pisząc Atlas wina – Polska, również zastosowałem taki podział, ponieważ żaden inny – na apelacje czy na krainy geograficzne – nie istnieje. Trzeba jednak zaznaczyć, że pojawiają się nieśmiałe zapowiedzi takich właśnie rozwiązań. Małopolski Przełom Wisły to obecnie jedyny geograficzny region winiarski, którego istnienie jest uzasadnione: zarówno historycznie, jak i ze względu na to, co się tu teraz dzieje. To pogranicze województw lubelskiego, mazowieckiego i świętokrzyskiego – rozciągający się wzdłuż Wisły, między Puławami a Annopolem, pas o długości mniej więcej 60 km i szerokości 70–80 km, który historycznie miał zagospodarowane winnice. I gdybyśmy na współczesną mapę winnic nałożyli tę historyczną, to one by się w części pokryły, głównie w nadwiślańskich lokalizacjach.
A jaka jest specyfika tego regionu pod względem winiarskim?
Teraz każdy region czy województwo jest w momencie poszukiwania własnej tożsamości, samookreślenia. Małopolski Przełom Wisły wyróżniają liczne gleby wapienne i lessowe. Długie i głębokie (do 90 m nad poziom rzeki) nadwiślańskie doliny o stromych zboczach i południowej ekspozycji. Poza tym dobre temperatury i dobry mikroklimat – wszystko to sprzyja winogradom. Istotny jest także wpływ Wisły, która łagodzi zimowe temperaturowe ekstrema i zabezpiecza uprawy przed przymrozkami. Jak już wspomniałem, historyczne winnice były zakładane w podobnych lokalizacjach co współczesne – świadczy to o tym, że ówcześni ludzie bardzo świadomie wybierali miejsca pod uprawę. W tej materii nie ma przypadku.
Jakie odmiany winorośli tutaj się dobrze udają i rosną?
Znowu wracamy do sprawdzania tego, co już zostało sprawdzone. Dominują odmiany hybrydowe, które spotkamy w wielu innych regionach winiarskich Polski, a więc rondo, regent, cabernet cortis, solaris, hibernal, seyval blanc. Natomiast ja patrzę na winorośl szlachetną, Vitis viniferę i widzę, że dobre efekty daje pinot noir. Wystarczy spróbować wina z tego szczepu u Kamila Barczentewicza w Winnicy Barczentewicz. Uwagę zwraca też zweigelt, tu polecam np. butelki z Winnicy Modła. Jest także odmiana, którą bardzo cenię i mam nadzieję, że ona jakoś szerzej się zaprezentuje w tym regionie, czyli blaufränkisch. Są też pinot blanc, riesling i johanniter (ten ostatni to hybryda międzygatunkowa, ale zarejestrowana w UE jako Vitis vinifera). Cieszy to, że w ostatnich latach winiarze z Małopolskiego Przełomu Wisły poczuli tego bluesa i zwrócili się w stronę vinifery, niektórzy postanowili przesadzić swoje winnice, rezygnując z hybryd i stawiając na odmiany szlachetne.
A czy wina z tego regionu mają jakiś wspólny mianownik?
Obawiam się zaryzykować takie twierdzenie, ponieważ nie mam pewności, czy w dużej degustacji w ciemno, na której byłoby wiele win z różnych regionów, zauważylibyśmy znaczące wyróżniki tych wszystkich miejsc. Ale jeśli już, to przypisałbym im świeżość, należytą kwasowość, mineralność, czystość, czyli to, co cechuje wina z dolin rzecznych. Jednak tak naprawdę za wcześnie jest mówić o tym, że jakiś region w Polsce ma coś ewidentnie wyjątkowego. Bardziej bym się skupiał na tym, że są eksperymenty, zresztą udane, z pewnymi odmianami, które dają dobre efekty – jak w MPW wspomniane już pinot noir, zweigelt, blaufränkisch czy riesling. To jest dobry trop, ale jeszcze daleko do wyprowadzenia sznytu, który byłby wyrazisty i dawał znak konsumentom, że – tak! to my, wina z MPW! Myślę jednak, że na to, jak zwykle w nieśpiesznym świecie wina, trzeba popracować z dekadę, albo i dwie.
Uczestniczyłeś w tym roku w przyznawaniu oznaczeń Karta Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły. Co to za certyfikat i dlaczego się go przyznaje?
Kartę stworzono w 2008 roku. Był to rodzaj regulaminu, wstępnej apelacji, spis zasad uprawy winorośli, zestaw wyznaczników jakości i stylistyki wina, opis technologii jego produkcji itd. To była i jest dobra rzecz, ponieważ ustawia ona poprzeczkę jakości i wyznacza stylistykę. Określa, np. maksymalną wydajność winnicy, gęstość nasadzeń, dopuszczalne metody winifikacji (jest np. zakaz używania wiórów dębowych) etc.
W tym roku zgłoszono do oceny weryfikującej (nie konkursu – podkreślam) 34 wina, certyfikat jakości otrzymało 23, a z tych 23 część wyróżniono jako te, które wyjątkowo podkreślają tę stylistykę lokalną – to winnice: Modła, Mickiewicz, Rzeczyca, Barczentewicz i Las Stocki. Prace nad doprecyzowaniem tego, co w MPW jest najlepsze i najbardziej charakterystyczne ciągle trwają. Młyny w świecie wina mielą powoli i trzeba się do tego przyzwyczaić. Komisja przyznająca Kartę stara się wyłowić wina czyste, wykonane nienagannie technicznie, a wśród nich wyróżnić te, mające coś więcej – jakiś indywidualny rys, autorski i lokalny sznyt, który pomaga budować winiarską tożsamość regionu.
Czy twoim zdaniem MPW może być pierwszą polską apelacją?
Tak, ponieważ tamtejsi winiarze i ich stowarzyszenie podjęli takie działania i o ile mi wiadomo są one na bardzo zaawansowanym etapie. Trzeba pamiętać o historycznych podwalinach tego regionu, o których już mówiłem. Jeśli ktoś chciałby się zapoznać z faktami historycznymi i współczesnymi, to polecam bardzo książkę Wino znad Wisły. Studia z historii wina w Polsce. Tom IV autorstwa prof. Wojciecha Włodarczyka, wydaną w tym roku przez Stowarzyszenie Historyków Sztuki w Warszawie. Wojciech Włodarczyk przyczynił się do odrodzenia polskiego winiarstwa w ogóle, a w szczególności winiarstwa w tym regionie. Założył tutaj w 2002 roku Winnicę Pańska Góra, jest honorowym prezesem Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły i pomysłodawcą głównej imprezy promującej wina z tego regionu, czyli Święta Wina w Janowcu. Książka zaś to kronika winiarstwa tego regionu przygotowana na podstawie badań źródeł pisanych i przekazów ustnych. Wino znad Wisły w sposób ewidentny pokazuje, jak mocno historycznie ten region na winie stoi i jak mocno jego współczesne działania do tej historii nawiązują. Ten opis chlubnej przeszłości, wyznaczenie granic współczesnego regionu MPW oraz Karta Winnic to najmocniejsze punkty, które pozwolą formalnie starać się o status apelacji. Jak powiedziałem, tamtejsi winiarze mocno o to zabiegają i – tak, z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że MPW będzie pierwszą apelacją winiarską w Polsce.