
Big Greek Week – grecka podróż kieliszkiem po mapie
Udostępnij artykuł
Recepcja greckich win w Polsce niekiedy przypomina mi znajomość poematów Homera – wiadomo, że klasyka i wypada coś o nich wiedzieć, ale mało kto może się o nich wypowiedzieć bardziej konkretnie. Trudno bowiem znaleźć możliwość poznania przynajmniej niewielkiej części tamtejszej oferty. Dlatego imprezy takie, jak styczniowy Big Greek Week, organizowany przez Collegium Vini, są doskonałą okazją do nadrobienia tych zaległości.
W warszawskim hotelu Nobu, 25 stycznia 2023 r., butelki z winem otworzyli przedstawiciele 16 greckich producentów reprezentujących poza Epirem wszystkie regiony winiarskie tego kraju. Część z nich jest obecna w Polsce, część dopiero testowała możliwość zaistnienia na naszym rynku. Lista win bardzo zróżnicowana – od prostej retsiny po wyrafinowane wina butikowe, dużo win z odmian autochtonicznych, znacznie mniej ze szczepów międzynarodowych. Ogólnie rzecz ujmując, zaprezentowano pełny przekrój tamtejszej produkcji, dający dobre pojęcie o jej jakości i możliwościach.

Szczególnie silnie reprezentowana była Kreta, wyspa, na której ilość produkowanego wina nie zawsze szła w parze z jego jakością. Jednak jak można było się przekonać, nawet jeśli wytwarza się tam nadal wiele bulk wine, to nie brakuje również producentów ambitniejszych. Jedną z nich jest Toplou – klasztorna winnica i farma oliwna zlokalizowana w północno-wschodniej części Krety (o której pisałem w 2. numerze „Trybuszona”). Prezentowała ona wyższą linię swoich win. Szczególną uwagę wśród nich zwracało liatiko, assyrtiko (pochodzące z winnicy ulokowanej na plaży tuż nad morzem) i trapsathiri. Liatiko 2021 – czerwone wino z endemicznej, kreteńskiej odmiany było dość lekkie, soczyste, z wyraźnymi taninami i kwasowością. Aromaty i smaki czerwonych owoców – wiśnia, żurawina, granat. Bardzo odświeżające. Trapsathiri (Gerto 2021) zwracało uwagę swoją kwiatowością połączoną z wysoką kwasowością. Dużo aromatów „nektarowych” (miód, kwiaty lipy i drzew owocowych). W ustach zdecydowanie wytrawne, z lekkim dodatkiem przypraw korzennych, cytryn i lipowego miodu. „Nadmorskie” assyrtiko (Samonion 2021) uderzało swoją czystością i szczupłością. Wysoka kwasowość, dużo cytrusów, do tego mineralny, słonawy, wysuszający posmak.

Stolikowy sąsiad Toplou – Milirakis miał w na swoim stoliku trochę win skierowanych do szerszej publiczności, jednak jego Vidiano 2021 i 2 Faraghia 2021 robiły niezwykle korzystne wrażenie. Vidiano – bardzo wytrawne, czyste, z silną kwasowością. Dużo smaków cytrusowych, do tego nieco moreli, jabłek, aromatu kwiatów drzew owocowych. Drugie wino – blend muscata i trapsathiri jest stosunkowo łagodne, z wyraźnymi słodkimi smakami (miód, bakalie, suszone gruszki) i nienarzucającą się wytrawnością.
Interesująca była również oferta organicznej winnicy Silva z okolic Heraklionu. Producent działa od końca lat 90. XX w., a po 2010 r. spełnił wszystkie warunki, by otrzymać certyfikaty winnicy organicznej. Jego uprawy (ok. 30 ha) są podzielone pomiędzy odmiany endemiczne (vidiano, muscat, assyrtiko, plyto, liatiko, kotsifali, mantilari) i międzynarodowe (sauvignon blanc, chardonnay, syrah, merlot, grenache, cabernet sauvignon). Podczas degustacji miałem okazję spróbować ich win z linii podstawowej (Vorinos – białe to 100% vidiano, czerwone – blend kotsifali i liatiko w równych proporcjach) oraz wyższej – Enstinkto (vidiano oraz kupaż kotsifali i syrah w proporcjach 30/70). W tym przypadku wina „podstawowe” robiły lepsze wrażenie niż ich bardziej „ambitnymi” towarzysze – miały więcej świeżości, lekkości i równowagi, niż zbyt hojnie beczkowane Enstinkto. Tym niemniej sądzę, że warto obserwować ten projekt bardzo zainteresowany obecnością na rynku polskim.

Jeśli z Krety przeniesiemy się bardziej na północ – natrafiamy na Thirę (Santorini). Tamtejsze assyrtiko od lat pozostaje niedoścignionym „herosem z wyspy”, w styczniowej Warszawie można było go poznać w wersji wytwarzanej w winnicy Sigalasa (Santorini Assyrtiko 2021). Od pewnego czasu jednym z udziałowców tego przedsięwzięcia jest macedońska winnica Kir-Yanni, obecna w Polsce dzięki Robertowi Mielżyńskiemu, co sprawia, że są szanse, by Sigalas pojawił się na większą skalę nad Wisłą i Wartą. Jest, o co walczyć – thirskie assyrtiko od tego producenta jest niebywale intensywne, pełne, a jednocześnie świeże. Mocna wytrawność, olejki ze skórek owoców cytrusowych, trochę soli, piaskowy posmak. Wybitne! Na stoliku Kir-Yanni można było też spróbować białego field blendu z Thiry (Santorini Field Blend 2021) – intensywnego, pełnego, pachnącego białymi kwiatami i lipowym nektarem, ale w ustach nadzwyczajnie pełnym, wręcz ciężkim, z charakterystyczną goryczką rozgryzionej cytrynowej pestki. Inny charakter niż assyrtiko, ale też wydaje się, że zupełnie inne food&wine pairingi obu tych win powodują, że w żadnym razie nie są one dla siebie konkurentami.

Jeśli z Thiry podążyć na kontynent, docieramy do Lakonii, południowej części Peloponezu, reprezentowanej na Big Greek Week przez winnicę Monemvasia. To również przedsięwzięcie założone w końcówce lat 90. XX w. i również tworzone w zgodzie z zasadami organicznymi. Podczas degustacji zaprezentowała ona swoje wina tworzone wyłącznie z odmian lokalnych w nowoczesnym stylu, w stalowych zbiornikach, przy ograniczonym wykorzystaniu beczek dębowych (wyłącznie przy produkcji części win czerwonych). Najbardziej smakowały mi: biała, delikatna Kydonica 2021 (z odmiany o tej samej nazwie), lekka, bardzo aromatyczna (geranium, pigwowiec), a przy tym bardzo wyrazista i pełna; LaLuDi – 100-procentowe moschofilero – kwiatowe i ziołowe w zapachach, z lekka cytrusowe; Panther 2021 – róż z mieszanki mavroudi, agiorgitiko i limniony dojrzewający na osadzie przez 6 miesięcy – słodki w aromatach (truskawki, wiśnie), ale bardzo wytrawny w smaku.
Innym gościem z tej części Grecji była butikowa winnica Juliet&Romeo. Założona dopiero w ostatnich latach (2016 r.), ma w swojej ofercie głównie szczepy międzynarodowe (chardonnay, pinot noir). Wina z niej (Chardonnay 2020 i Pinot Noir 2020) są bardzo rzetelne, czyste, dobrze wpisujące się w standard pozaburgundzkich win z tych odmian. Bardziej masywne, pełniejsze, ale użycie beczki wyważone i oszczędne, sporo owocu, kwasowość na dobrym poziomie. Być może ten sposób zaistnienia na rynkach międzynarodowych (nie-greckie wina z Grecji) to dobry sposób na przełamanie nieufności konsumentów.






Niedaleko Juliet&Romeo, bo również na Peloponezie, znajdują się dwaj inni producenci z tej części Grecji obecni pod koniec stycznia w Warszawie – Skouras oraz Tselepos. Obie firmy zaprezentowały szerokie spektrum swoich win, także tych produkowanych poza półwyspem (np. Assyrtiko 2021 Tseleposa). W przypadku winnicy Skouras niewątpliwie silnymi punktami oferty były Moscofilero 2021 oraz Assyrtiko 2021 Wild Ferment. O ile przyzwyczailiśmy się do wybitnych wersji assyrtiko, o tyle Moscofilero 2021 było dla mnie ogromnym zaskoczeniem: aromatyczne, nektarowo – kwiatowe w zapachach, w ustach bardzo wytrawne, orzeźwiające i czyste. Dobrze współgrają w nim nuty kwiatowe (lilia, kwiat jabłoni) z owocowymi (cytrusy). W ofercie Tseleposa godne uwagi były wina z winnicy Driopi wytworzone z agiorgitiko. Driopi Agiorgitiko 2020 to pełne, czerwone wino o sporej kwasowości równoważonej jednak mocnym udziałem beczki. Dla mnie jest on cokolwiek zbyt mocny, ale całość skrojono z wyczuciem i dużą sprawnością techniczną.
Grecką północ reprezentowały dwie duże winnice: wspomniana już Kir-Yanni (Macedonia) oraz Costa Lazaridi (Tracja). Pierwsza z nich prezentowała (poza wspomnianym już assyrtiko z Thiry) świetne wina z xinomavro: Ramnistę 2018 i Diaporosa 2018. Pierwsze z nich znane jest szerzej polskim winomanom – to energetyczne, intensywne, bardzo świeże wino, które w degustacji w ciemno mogłoby kojarzyć się z nebbiolo. Umiarkowanie dużo ciała, lekko drapiące taniny, mocna kwasowość. W smaku wiśnie, jeżyny i sok z granatu. Diaporos 2018 (xinomavro z 13-procentową domieszką syrah) jest nieco pełniejszy, bardziej nasycony, cięższy, natomiast profil smakowy jest podobny do Ramnisty, choć robi też wrażenie bardziej wygładzonego. Costa Lazaridi prezentował bardziej komercyjne etykiety, jednak wśród nich wspaniałym blaskiem zalśniła młodziutka Malagousia Single Vinyard 2022, bardzo świeże, wysoce kwasowe wino, w którego smaku słonawa mineralność walczy o lepsze z cytryną i grejpfrutem.
Opisywana edycja Big Greek Week była debiutem, jednak chciałoby się widzieć w Polsce więcej tego typu imprez. Mam nadzieję, że za rok będzie można znów skosztować świetnych greckich win, zaś przynajmniej część z tegorocznych gości sygnalizujących swoje zainteresowanie polskim rynkiem będzie wtedy na nim dostępna.