Rías Baixas: z sercem i w sercu
Udostępnij artykuł
Czasem, a szczególnie wtedy, gdy za oknem zimno i buro, zastanawiam się, dokąd mogłabym się przeprowadzić, by mieć więcej słońca. Momentami mam bowiem wrażenie, że „działam na baterie słoneczne”. Kiedy się budzę i świeci słońce, to może być nawet trzaskający mróz, ale moją energią można obdzielić wiele osób. Kiedy natomiast niebo jest szare i smutne, to i ja się tak czuję.
Rozważając przenosiny, biorę pod uwagę tylko dwa kraje: Włochy i Hiszpanię. W obu piękna pogoda, dużo więcej słońca niż w Polsce, serdeczni ludzie, pyszne jedzenie, no i znakomite wina. A jeśli chodzi o regiony, to jest jeden, który skradł moje serce: Rías Baixas. Położony w północnej Hiszpanii, stał się synonimem moich marzeń o miejscu idealnym do życia.
To nie jest typowa Hiszpania, gorąca, sucha i dość jałowa. To przepiękna, zielona kraina, w której zachwycające riasowe wybrzeże, zaprasza na mało odkryte, niewielkie, schowane w zatokach plaże. Jedzenie, jak przystało na region położony nad oceanem, to raj dla fanów owoców morza, do których i ja się zaliczam. Nie sposób wyliczyć ich różnorodności: od krewetek, muli, kalmarów, małży św. Jakuba, przez ostrygi, nożeńce, kraby, ośmiornice, aż do najdziwniej wyglądających, a będących w moim odczuciu synonimem oceanu percebes, znanych u nas jako pąkle kaczenice.
Do tego wina. Rías Baixas to królestwo albariño, mojego ulubionego białego szczepu. Czy można sobie wyobrazić lepszą kombinację? Ja nie potrafię.
Słynna biel
Albariño to najbardziej znana i uznana na świecie hiszpańska biała odmiana. Charakteryzuje się wczesnym dojrzewaniem i przepiękną, złotą barwą; jej kiście są niewielkie, a pojedyncze grona małe. Owoce zbiera się ręcznie: to niełatwa praca, gdyż winorośl prowadzona jest na słupkach o wysokości ok. 2 m, tak aby oddalić od wilgotnej ziemi wrażliwe na choroby i pleśń winogrona. Ten sposób uprawy sprawia też, że wiatr może je łatwiej osuszać. Dla zbieracza praca cały czas z rękami w górze to nie lada wyzwanie.
Działka po działce…
Z takim wyzwaniem mierzą się też winiarze z Paco & Lola. To dość młoda (stworzona w 2005 r.), ale już bardzo ceniona marka. W Rías Baixas mamy do czynienia z rozdrobnionym rolnictwem – niewielkie działki przechodzą z pokolenia na pokolenia. Paco & Lola zbiera owoce z ponad 200 ha winnic położonych na ponad 1900 maleńkich działkach w Val do Salnés – jednej z pięciu podapelacji DO Rías Baixas. Krzewy są różnorodne wiekowo, od dość młodych, mniej więcej ośmioletnich, do ponad stuletnich, rosnących na wyjątkowych parcelach. Ta różnorodność sprawia, że wina produkowane przez Paco & Lolę mają wprost genialną intensywność aromatu i wyjątkową elegancję.
Co by tu wybrać?
To już zależy od tego, czego oczekujecie. Dla miłośników lekkości i delikatności znakomite będzie podstawowe Lolo, którego etykietę zdobią dwa urocze jamniki. Dla mnie to wino nieodzowne w lecie: orzeźwiające i piękne w swej prostocie, w zimnych miesiącach cudownie się natomiast komponuje z prostą rybą z pieca czy grilla. N12, o nieco wyższym cukrze resztkowym, to bestseller polskiego rynku – w chłodniejsze wieczory jego krągła struktura będzie idealnym towarzyszem ryb i owoców morza w tempurze; w lecie jest idealne na hamakowanie, plażowanie czy inne błogie lenistwo. Jeśli wolicie, by wino było bardziej „zielone”, jeszcze świeższe niż typowe z tej odmiany – Follas Novas jest właśnie dla was.
Wreszcie czas na sztandarowe „kropki” – Paco & Lola Albariño to synonim albariño idealnego – finezyjne, eleganckie, mineralne – jest klasą dla siebie. A jeśli potrzebujecie wina o głębszym, pełniejszym ciele, sięgnijcie po Prime (pół roku dojrzewania na osadzie) lub Vintage 2015. To drugie na osadzie spędziło aż 5 lat i pokazuje oryginalny, niezwykle bogaty wymiar albariño oraz elegancki bukiet pełen ziół (rozmaryn i liść laurowy), herbaty i rumianku. W ustach świeże, z należytą kwasowością i dobrą strukturą oraz wyrazistymi, głębokimi i oleistymi nutami dojrzałego ananasa i tostów. Finisz jest długi, mineralny, z delikatnie słonym refleksem.
Jeden szczep, różne metody produkcji, to samo DNA, ale odmienne charaktery. Nie wyobrażam sobie nie mieć zawsze w lodówce przynajmniej jednego z tych win. Każdy ma takie, do których wciąż wraca, i które zajmują stałe miejsce w jego sercu – w moim Paco & Lola ma miejsce wyjątkowe.