Patricia Atkinson „W dojrzewającym słońcu”
Udostępnij artykuł
Ten tytuł, jak żaden inny obrazuje powiedzenie „Nie oceniaj książki po okładce”. Z pozoru to jedna z wielu pozycji z modnego nurtu travel porn. Świadczą o tym tytuł, szata graficzna i miejsce na księgarskiej półce, gdzie trzeba tego tomu szukać. Ale to jedyne związki W dojrzewającym słońcu z tym gatunkiem.
Zamiast spodziewanego opisu burzliwego romansu w ujmujących okolicznościach przyrody mamy tu zupełnie co innego: autorka relacjonuje swoją robotę w winnicy. Od wiosny do wiosny. Tak rzetelnego opisu pełnego roku pracy winiarza próżno szukać w innych publikacjach. Od wiosennych cięć, zawsze skutkujących bolesnymi ranami dłoni, aż po zimowe przetaczanie do beczek młodego wina.
Żaden etap nie jest pominięty, wszystko pokazane prawdziwie, bez polerki czy idealizowania. Czas zbioru to nie romantyczne zachody słońca i śpiew ptaków, tylko plecy bolące od setek przeniesionych skrzynek z gronami.
Ale pisze się tu nie tylko o pracy w winogradzie. Dużo też o technikach winifikacji, o fermentacjach, dojrzewaniu, blendowaniu, filtrowaniu, a nawet butelkowaniu. A warto dowiedzieć się jak Patricia Atkinson to robi, w końcu mowa o winach trafiających na stół królowej angielskiej – autorka to oficjalna dostawczyni win pałacu Buckingham.
Drugą warstwą powieści jest obyczajowość akwitańskiej prowincji. Często pokazana z lekkim przymrużeniem oka, z pewnym dystansem właściwym komuś, kto prawie całe życie spędził w Londynie. I kto musiał się adaptować do nowych warunków. Całość pysznie się czyta, szczególnie w towarzystwie wina z Clos d’Yvigne – winnicy prowadzonej przez autorkę.
Patricia Atkinson, W dojrzewającym słońcu. O kobiecie, która stworzyła winnicę, tłum. Hanna Pasierska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, 416 stron.