Cena wina świadczy o jego jakości
Udostępnij artykuł
Tak bywa, ale nie jest to reguła obowiązująca zawsze i wszędzie. Jeśli mamy przed sobą dwie butelki, jedną w cenie 30 zł i drugą, za którą musimy zapłacić 500 zł, to można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że wariant droższy ma nam do zaoferowania znacznie więcej. Żaden trzeźwo myślący producent nie wystawi bowiem swojego produktu za cenę z kapelusza, szczególnie biorąc pod uwagę ogromną konkurencję, która panuje obecnie na rynku.
Ale i w tym fragmencie chcę się skupić na winach, którymi raczymy się na co dzień, bo dla większości z nas wino za kilkaset złotych to wydarzenie sporadyczne, zarezerwowane na wyjątkowe okazje. Wyjaśnię zatem czy krzątając się między półkami z winami codziennymi (powiedzmy w przedziale 15 – 50 zł), ich cena jest dla nas jakąkolwiek wskazówką. Otóż w tym wypadku różnica w jakości może się okazać prawie żadna, a powody, dla których jedno wino jest wyraźnie droższe od drugiego nie mają przełożenia na to co oferuje ono konsumentom.
Na cenę wina wpływają takie czynniki jak wydajność upraw, lokalne regulacje dot. uprawy winorośli w poszczególnych regionach, odmiany winogron, zastosowanie konkretnych technik podczas produkcji i leżakowania wina, renoma regionu lub producenta i to czy dany rocznik był udany czy nie. To chyba te najważniejsze.
Dlatego wino z regionu, w którym uprawa jest kłopotliwa ze względu na warunki naturalne, a dodatkowo przepisy zabraniają winiarzom „wspomaganie” upraw np. poprzez nawadnianie, zawsze będzie droższe niż wino z regionu, w którym pogoda jest niezmiennie korzystna, do dyspozycji producenta pozostają wielohektarowe siedliska, a dodatkowo nikt specjalnie nie patrzy mu na ręce w kwestii tego czy sztucznie nawadnia uprawy i czy gotowe wino leżakuje w dębowych beczkach czy ma tylko kontakt z dębem w formie klepek czy wiórów dodawanych do kadzi. To dlatego tak dobrze na rynku winiarskim radzą sobie wina z nowego świata, w którym produkcja jest po prostu prostsza. Oferują one lepszy stosunek jakości do ceny. A my jako konsumenci mamo prawo z tej sytuacji korzystać wybierając np. wino chilijskie, które kosztuje mniej, smakując jednocześnie co najmniej równie dobrze co droższe wino włoskie, francuskie czy hiszpańskie.
Z resztą im więcej wiemy o winach i co równie ważne – im więcej wiemy o swoich własnych upodobaniach, tym pewniej poruszamy się po ofercie rynkowej i tym mniej błędów zakupowych popełniamy.