Szefowie firm winiarskich: „mamy nadzieję, że sprzedaż wina nie zaliczy w tym kwartale dołka”
Udostępnij artykuł
Końcówka roku w branży winiarskiej jest zwykle najlepszym czasem. Zwykle. Tym razem jednak to czwarty kwartał w cieniu inflacji i niepewnej sytuacji gospodarczej. Wszystko znajduje też odzwierciedlenie w wyborach konsumenckich. Wyraźnie widoczne jest zahamowanie obserwowanego w ostatnich latach trendu premiumizacji. W sklepach zdecydowanie częściej klienci sięgają po wina ze „średniej półki”. Konsumenci zaciskają pasa i w pierwszej kolejności redukują wydatki na przyjemności. – Mamy nadzieję, że sprzedaż wina nie zaliczy w tym kwartale dołka – mówią szefowie firm winiarskich zrzeszonych w Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
Trudny finisz
To niełatwa końcówka roku. Inna niż wszystkie do tej pory. W zarządzaniu liczy się teraz elastyczne podejście, szybka reakcja i – co najważniejsze – stalowe nerwy. To wyzwania na wielu płaszczyznach – tłumaczy Jakub Nowak, Prezes firmy JNT Group. – Znacząco wzrosły ceny surowców i opakowań, jak policzyliśmy w firmie, w ciągu ostatniego roku o 75%! Z drugiej strony, konsumenci nie tylko nie chcą płacić więcej za zakupy, ale obniżają wydatki na jedzenie i przyjemności. W ten sposób rośnie obustronna presja na producentów, którzy w dużej mierze ponoszą koszty obecnej sytuacji – mówi szef JNT Group. – Dodatkowo, w związku ze zniszczeniem hut na Ukrainie, trudna sytuacja panuje na rynku opakowań szklanych. Jeszcze do niedawna mogliśmy zamówić odpowiednią liczbę butelek, które były do nas dostarczane planowo np. co 2 tygodnie. Obecnie, musimy je odebrać jednorazowo i zapłacić więcej, a potem zmagazynować, co generuje dodatkowe koszty – wyjaśnia Jakub Nowak.
Kolejnym wyzwaniem są gwałtownie zmieniające się kursy walut. – Dla importera ma to znaczenie – mówi Paweł Gąsiorek, Prezes Domu Wina. – Ogromne zamieszane wywołał skokowa zmiana kursu dolara do euro i złotówki. W krajach Ameryki Południowej wszystkie rozliczenia prowadziliśmy w USD, bo cena tej waluty była dla nas korzystna. Teraz, gdy dolar kosztuje więcej niż euro, nastąpił nieproporcjonalny wzrost kosztu tych win. Huśtawka walutowa to jeden wielki ból głowy – tłumaczy Prezes Domu Wina.
Polak na zakupach
Szukamy oszczędności, ograniczamy wydatki na przyjemności – tak wyglądają zakupy w czasach szalejącej inflacji. Kondycja finansowa Polaków i związane z nią pesymistyczne nastroje, znalazły odzwierciedlenie w wyborach konsumenckich.
W sklepach zdecydowanie częściej wybierane są tańsze wina, a te droższe zostawiane na szczególne okazje. – Skokowe wzrosty cen produktów i usług zaspokajających podstawowe potrzeby, czyli mediów, kredytów i jedzenia, spowodowały uszczuplenie portfela konsumenta, który obecnie dużo wnikliwiej niż rok temu analizuje wydatki na wszelkie przyjemności. W branży winiarskiej widocznie został zahamowany trend premiumizacji. Konsumenci chętniej sięgają po produkty w niższej cenie, przy czym jednocześnie zwracają uwagę na jakość wina. Przy bardzo dynamicznie rosnących cenach surowców i opakowań, oczekiwania konsumentów stanowią duże wyzwanie dla producentów – stwierdza Jakub Nowak, Prezes firmy JNT Group.
– Dostrzegam zmiany, które mogą zwiastować problemy – przyznaje także Paweł Gąsiorek, Prezes Domu Wina. – Widać to na przykład po popycie na prezenty firmowe. Albo ten rynek się kurczy, albo firmy czekają z zakupami na ostatni moment. Mamy początek grudnia, a zamówień na zwykłą o tej porze roku skalę nie ma.
Co pijemy?
Jak pokazują najnowsze badania firmy NielsenIQ, w ciągu ostatnich 12 miesięcy Polacy wydali na wino ponad 4 mld zł, czyli o 4,9% więcej niż rok wcześniej[1]. Jednak w tym przypadku, podobnie zresztą jak i innych kategorii alkoholowych, zaobserwowano spadek ilości kupowanego wina. W analizowanym okresie wolumen odnotował 0,9% spadek rok do roku.
– Wyniki sprzedaży odzwierciedlają kondycję finansową i nastroje Polaków. Wielu wydatków nie da się uniknąć, lecz redukcja tych na przyjemności, a jest nią na przykład wino, okazuje się coraz częstszą decyzją – komentuje Magdalena Zielińska, Prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
Wina spokojne to największa kategoria rynku wina, stanowiąca ponad 60% wartości win sprzedanych w Polsce. Ich wartość w ostatnim roku, podobnie jak przed rokiem, osiągnęła poziom 2,5 mld zł, jednak wolumen sprzedaży odnotował 4.0% spadek w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.
– Polska wciąż jest krajem, gdzie dominuje sprzedaż spokojnego wina czerwonego, a tym najbardziej sztandarowym jest primitivo – tłumaczy Paweł Gąsiorek, Prezes Domu Wina. – Duży wzrost notujemy w kategorii win różowych, ale tu jest efekt niskiej bazy. Natomiast na rynkach światowych ogromnie wzrosła sprzedaż wina białego. Do tego stopnia, że są takie regiony winiarskie, że go brakuje. Moda na białe wina dociera też do Polski. Sądzę, że wynika to z charakteru tych win. Są lekkie, nieskomplikowane, przyjemnie się je pije na nieformalnych spotkaniach towarzyskich. Dla osób, które nie lubią piwa są świetną alternatywą. Lubią je panie i młodzi. To oni napędzają ten wzrost. Sądzę, że proporcje konsumpcji win białych do czerwonych będą się w Polsce zmieniać na korzyść tych pierwszych – ocenia Prezes Domu Wina.
– W naszym kraju doskonale radzi sobie także kategoria win aromatyzowanych – dodaje z koleiJakub Nowak, Prezes JNT Group. – Szczególnie upodobało sobie je młode pokolenie dorosłych. Z pewnością nie bez znaczenia jest fakt, iż wychowało się ono na napojach kolorowych, smakowych i obecnie tych samych cech poszukuje w winach. Warto podkreślić, iż kategoria win aromatyzowanych często stanowi pierwszy krok konsumenta w drodze ku degustacji win wytrawnych, bardziej wysublimowanych.
W przeciwieństwie do win spokojnych, druga największa kategoria, czyli wina musujące, nadal rozwija się zarówno pod względem wartości, jak i wolumenu sprzedaży. Prym niezmiennie wiedzie tu prosecco.
– Rozwój rynku win musujących, a w szczególności prosecco, to nie tylko polska specjalność – mówi Tomasz Potrzebowski, ekspert rynku wina w firmie Henkell Freixenet Polska. – Trend ten utrzymuje się w wielu krajach i jak prognozuję – stan ten utrzyma się również i w przyszłym roku.
Za co kochamy prosecco? – Pić prosecco to jakby naśladować Włochów, którzy są mistrzami dolce vita. Prosecco jest zatem esencją włoskiego luzu i umiłowania życia. Warto pamiętać, że generalnie wina musujące kojarzone są, nadal przez wielu, jako trunki przeznaczone do celebrowania jedynie ważnych chwil. Dzięki opisanym wyżej cechom prosecco opuściło ten krąg i poszło naprzód, czyli stało się winem codziennym. Prosecco cudowne jest pite solo, ale warto podkreślić, że i równie często wykorzystywane jest jako baza do pysznych i modnych koktajli, które bez trudu przygotować można w domu. W czasach cięcia wydatków ma to znaczenie – tłumaczy Tomasz Potrzebowski.
Co przed nami?
Prognozy mówiące o dalszym regresie gospodarczym, wzroście cen i kryzysie w portfelach konsumentów nie zwiastują niestety łatwego nowego roku. W 2023 rok firmy winiarskie wchodzą dodatkowo z wyższą akcyzą oraz perspektywą kolejnych jej wzrostów, zaplanowanych jako „krocząca podwyżka”, aż do 2027 r.
Na razie przed nami jednak najgorętszy okres dla branży winiarskiej – Boże Narodzenie i Sylwester.
– To czas prezentów, w których wino odgrywa istotną rolę, jest elementem celebracji przy świątecznym stole i noworocznych toastów. W ostatnich latach premiumizacja uwidaczniała się w tym okresie w sposób szczególny. Liczymy na to, że przynajmniej w tym okresie Polacy nie będą myśleli o „zaciskaniu pasa” i będą mogli pozwolić sobie na świętowanie – mówi Magdalena Zielińska, Prezes ZP RW. Natomiast Prezes Domu Wina, Paweł Gąsiorek, dodaje: – Mam nadzieję, że sprzedaż wina nie zaliczy w tym kwartale dołka. Nawet w trudnych czasach ludzie chcą czerpać z życia trochę przyjemności, na przykład w postaci kieliszka dobrego wina.
[1] Źródło: Panel Handlu Detalicznego, rynek: Cała Polska (Food); wolumen w litrach, wartość w PLN; okresy: październik 2020– wrzesień 2021, październik 2021 – wrzesień 2022; kategoria: Wino (definicje NielsenIQ)