Nieznana twarz Szampanii
Udostępnij artykuł
Szampania to region, którego przedstawiać nie trzeba. Synonim luksusu, pięknych złoconych bram i wypasionych domów szampańskich z piwnicami wypełnionymi po brzegi butelkami wartymi miliony euro. Ale czy to jej jedyna twarz? Z Anną Météyer – która wraz z mężem Franckiem prowadzi rodzinną posiadłość Champagne Météyer Père et Fils – rozmawia o tym Małgorzata Sułek.
W jaki sposób Polka znalazła się w Szampanii i jak zaczęła się jej historia z winem? Mam przeczucie, że wszystkiemu winna jest miłość.
Studiowałam na Sorbonie. Życie we Francji nie należy do najtańszych, dlatego też moje oszczędności szybko stopniały. Musiałam znaleźć jakiś sposób na odbudowę zrujnowanego budżetu. Zdecydowałam się pojechać do Szampanii, gdzie kilka lat z rzędu pracowałam przy zbiorach. Ostatnim moim szefem był Franck Météyer. Chciałam tylko zarobić kilka euro i skończyć studia, ale z jego strony „zaiskrzyło”. Potem Franck często odwiedzał mnie w Paryżu, mimo natłoku obowiązków. Z czasem poznałam go bliżej. Spostrzegłam, że jest inteligentny, ambitny i pracowity, a przede wszystkim wytrwały (trwało to rok!) i bardzo uważny, bo czytał w moich myślach!
Skończyłam studia i przyszedł czas na podjęcie decyzji. Wracam do Polski albo… bierzemy ślub. Dzisiaj się śmieję, że niezły jest ten nasz mariage blanc, który trwa ponad 20 lat.
Kiedy narodziła się winnica Champagne Météyer Père et Fils? Czy to projekt wielopokoleniowy?
Tak, to rodzinna firma, która istnieje od 1860 roku. Franck jest już piątym pokoleniem wytwarzającym te cudowne szampany. Często z nim żartuję, że może nie używa tych samych technik, ale na pewno tego samego savoir-faire.
Twój mąż to nie tylko właściciel winnicy, ale również świetny winiarz. Jaką ty pełnisz rolę w posiadłości?
Franck jest najlepszy – mówię tak nie tylko dlatego, że jest moim mężem. Powiada się, że wino jest zwierciadłem człowieka – a ja mogę to potwierdzić, bo znam go jak własną kieszeń. Też chcecie go poznać? Wystarczy, że skosztujecie jego szampana. Precyzyjny, klarowny, perfekcyjny! A ja? Kobieta wielozadaniowa. Robię wszystko, co jest do zrobienia. Jednak moją największą misją jest przybliżanie ludziom sylwetki tego skromnego i wyjątkowego winiarza. Niewiele osób wie, że w 2017 roku Franck jako pierwszy otrzymał wyróżnienie Pierre Cheval de l’Embellissement (w kategorii Winiarz) przyznawane przez Coteaux, Maisons et Caves de la Champagne – Misję UNESCO w Szampanii, która powstała, gdy w roku 2015 stoki, posiadłości winiarskie i piwnice tego regionu zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nagroda jest imienia Pierre’a Chevala (1949–2016), winiarza z Aÿ, który mocno działał na rzecz wpisania Szampanii na tę listę. Jestem z mojego męża dumna. Sukces naszego szampana ogromnie mnie cieszy. Cudownie obserwować jak nasi importerzy i klienci doceniają jego jakość. Niektórzy nawet opierają swoją ofertę szampanów tylko na naszej marce, uważając, że w pełni odzwierciedla specyfikę regionu i jego win.
Nie lubię mówić o sobie ani się chwalić swoimi osiągnięciami, ale zauważono mnie w kilku dziedzinach. W 2019 roku Trofeum Leadexport. W 2020 dostałam order Zasłużony dla Rolnictwa (Chevalier dans l’Ordre National du Merite Agricole). W 2021 Trofeum Szampanii (Trophée Champanois) w kategorii Packaging. W 2022 otrzymałam w Ambasadzie Polskiej w Paryżu nagrodę przyznawaną przez Fundację Polskiego Godła Promocyjnego Teraz Polska – Wybitny Polak we Francji w kategorii Biznes.
Wyobrażam sobie, że łączenie życia prywatnego z zawodowym jest sporym wyzwaniem. Kłócicie się? Wchodzicie w swoje kompetencje? Przenosicie pracę do domu?
Nie rozgraniczamy życia prywatnego i zawodowego. Naturalnie te dwa światy się przeplatają. Co do kwestii typowo zawodowych, ja nie wtrącam się w pracę Francka, a on nie wchodzi w moje kompetencje. Jako mądry mężczyzna zrozumiał dawno, że lepiej nie ingerować w moją pracę.
Na rynku jest wielu producentów szampana. Co was wyróżnia? Jaka filozofia stoi za winnicą Champagne Météyer Père et Fils?
Jakość, rzetelność i otwarty umysł. To trzy podstawowe wartości, którymi się kierujemy. Ocena wina jest kwestią mocno subiektywną. Każdy przecież ma inny gust i smak. Nie bez znaczenia są również panujące trendy, które nie omijają też świata szampana. Naszą tajną bronią jest jednak Franck. Stoi za nim nie tylko doświadczenie, ale przede wszystkim ogromna pasja. Jest tradycjonalistą, co jest bardzo urocze. Przechodził przez różne mody, jednak jego podejście do wina pozostaje niezmienne. Franck nie jest wielkim mówcą. Dlatego tu stery przejmuję ja. Opowiadam o winie spontanicznie – nietypowo, bo… po prostu zwyczajnie. Dla mnie szampan to emocje i poszanowanie tradycji. Jeśli szukacie kwadratowych bąbelków lub brokatu w butelce… to nie ten adres. Cieszy mnie, że nasze szampany są doceniane na całym świecie. Niedawno podpisałam umowę z renomowanym importerem z Włoch, który – co najśmieszniejsze – nie mówi nawet słowa po angielsku czy francusku. Spotkanie odbyło się bez słów, ale wino to wartość uniwersalna. Właśnie wróciłam z Japonii, gdzie również zachwycano się naszymi szampanami.
Wiele osób postrzega szampana jako wytwór marketingu. Czy szampany są warte swojej ceny? Czy rzeczywiście są unikalnymi winami? Co czyni ten region wyjątkowym?
Trudno mi wypowiadać się w imieniu wszystkich producentów szampana. Oczywiście Szampania bardzo dawno zrozumiała na czym polega winiarski marketing i jest w tym świetna. Duża w tym zasługa wielkich firm takich jak, Moët et Chandon, które przetarły ścieżki. U nas nie ma budżetu marketingowego. Jestem ja… To wystarczy! Ponadto jako Vignéron Indépendant (Winiarz Niezależny) Franck największą wagę przykłada do jakości win i ciężkiej pracy 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, bez taryfy ulgowej.
Co do cen. Nie zapominajmy, że Francja to najbardziej opodatkowany kraj na świecie! Paradoks polega na tym, że jesteśmy zmuszeni do płacenia podatków nawet za wina, które jeszcze leżakują. Do tego dochodzą wysokie koszty socjalne (opłaty za pracowników), bo przecież zbiory i większość prac odbywa się ręcznie, co jest nie lada wyzwaniem. To wszystko ma wpływ na finalną cenę wina. Mamy szczęście wytwarzać je w wyjątkowym regionie, ale wiąże się to też z restrykcyjnymi zasadami i obowiązkami oraz wielką odpowiedzialnością.
Jako ogromna miłośniczka szampana po ludzku zazdroszczę ci, że możesz go pić codziennie. Który z waszych szampanów pojawia się w twoim kieliszku najczęściej i dlaczego?
Móc nie znaczy pić! Lepiej mieć głowę na karku przy intensywnej pracy, a bąbelki mogą nią skutecznie zachwiać! Jednak trzeba przyznać, że to jeden z nielicznych zawodów, w którym najpierw pije się szampana, a później rozmawia o biznesie. Franck Météyer winifikuje 10 szampanów. Dziewięć z nich odzwierciedla całkowicie jego wizję. Jeden robi dla mnie. Nie będzie zaskoczeniem, że to właśnie ten jest moim ulubionym. Cuvée Marine Assemblage to 50% chardonnay, 25% pinot meunier i 25% pinot noir w ekstrawaganckiej niebieskiej butelce: ma bogaty owocowy bukiet, a w ustach jest łagodny i świeży. Wino to było wielokrotnie nagradzane, m.in. w Decanter Wine World Awards i Challenge International du Vin. Wypuszczając tego szampana na rynek, podjęliśmy spore ryzyko, ale szczęśliwie jest teraz naszym sztandarowym produktem. Musicie go spróbować, a sami się przekonacie, dlaczego.
Wina musujące – tak się powszechnie uważa – są bardzo uniwersalne w kontekście łączenia ich z potrawami. Pierwsze skojarzenia to oczywiście ostrygi, kawior czy truskawki. W towarzystwie jakich potraw lubisz pić szampana? I co sądzisz o najnowszym trendzie łączenia go ze street foodem?
Jeżeli ostrygi potraktujemy jako street food, to nie mam nic przeciwko. Wiem, ile pracy i poświęcenia wymaga wyprodukowanie szampana, więc wolę go serwować do bardziej wysublimowanych dań. Dla mnie szampan to nie jest produkt banalny, nie musi być ogólnodostępny. Wolę, żeby był produktem wyjątkowym!
Rynek szampana zdominowany jest przez duże domy. Stoją za nimi potężne budżety marketingowe. Zastanawiam się czasami, ile w cenie takich szampanów jest samej jakości, a ile kosztów marketingowych?
Na rynku jest miejsce dla każdego. To dzięki tym wielkim domom, rodzinny Champagne Météyer jest dzisiaj na wszystkich kontynentach, bo to wielkie domy zbudowały sławę szampana. Oczywiście ogólnie budżety marketingowe są ogromne. Jednak wybór należy do każdego konsumenta. To do nas należy decyzja, czy chcemy pić wino dla samej etykiety, czy istotniejszą kwestią jest jakość. Duzi producenci mają świetnych specjalistów. Ich zadaniem jest stworzenie przyzwoitych trunków. Szampan niezależnego winiarza jest owocem pasji, nie techniki.
Przez długie wieki uprzedzenia, tradycje i przekonania religijne skutecznie powstrzymywały kobiety przed rozwinięciem skrzydeł w świecie wina. Jednak Szampania może pochwalić się wieloma paniami, które świetnie radziły sobie w tym zdominowanym przez mężczyzn biznesie. Która z kobiet Szampanii jest dla ciebie największą inspiracją?
Bez wątpienia Evelyne Boizel, do 2018 kierująca domem Champagne Boizel. Znam ją osobiście. Ma niesamowity respekt, pokorę i szacunek do natury! Jest moim autorytetem, inspiracją i przykładem, że kobieta może być szanowana w tym męskim, konserwatywnym środowisku. Oczywiście przykładów silnych kobiet w Szampanii nie brakuje. Każdy miłośnik szampana zna wdowę Clicquot czy madame Bollinger. A uprzedzenia i tradycje? Jeszcze niedawno mój teść nie chciał mnie wpuszczać do winnicy w nieodpowiednim dniu cyklu. Jednak na szczęście to się zmienia. Czasami żartuję, że obecnie kobiety są tak silne i tak prężnie działają na rynku wina, że chyba niedługo mężczyźni będą zakładać organizacje broniące ich praw.
Szampany są winami dosładzanymi. Najczęściej spotykamy butelki klasyfikowane jako brut (zawartość cukru do 12 g/l). Cukier jest świetnym kontrapunktem dla wysokiej kwasowości typowej dla tych win. Jednak obecnie bardzo silnym trendem są „do kości” wytrawne musiaki zero dosage. Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Czy lubisz takie szampany?
W naszej gamie mamy szampany zarówno brut, extra brut, jak i zero dosage. Franck dosładzając (lub nie) zawsze sugeruje się rocznikiem, szczepem, klimatem i oczywiście smakiem. Z przymrużeniem oka patrzę na tych, którzy kierują się wyłącznie modą. To indywidualna polityka każdego winiarza. Nie zapomnijmy, że dosage wzbogaca szampana i zapewnia mu pożądaną równowagę. Oczywiście jeśli jest zbyt duży dosage, to zapewne kamufluje wady.
Jak w obecnej erze bycia fit radzą sobie szampany półsłodkie i słodkie? Czy w ogóle jeszcze w jakikolwiek sposób funkcjonują na rynku (poza Rosją oczywiście) – a jeśli tak, to gdzie i w jaki sposób? Czy szefowie kuchni/sommelierzy podają je na przykład do deserów?
Znowu wracamy do tematu trendów! Na pewno demi-sec są coraz rzadziej używane. Z reguły tłumaczę klientom, że lepiej pić winogrono niż cukier! Polecamy je ewentualnie do tradycyjnych, bardzo słodkich weselnych deserów (pièce montée) z nugatem i miodem. Słodkie szampany nadal są bardzo popularne wśród osób starszych, które żyją raczej wspomnieniami i przyzwyczajeniami niż modą. Są również współczesne przypadki miłośników słodszych szampanów, np. nasz klient – kupiec winny z Danii, który opiera swoją ofertę w dużej mierze na szampanach z zaznaczoną słodyczą, sugerując się smakiem własnych odbiorców.
Słodkie szampany łatwiej się pije. Często są popularne na niedojrzałych, dopiero rozwijających się rynkach. Najważniejsze jest znaleźć swój smak, a nie tak jak niektórzy: pod naporem mody promują zero dosage, a piją demi-sec! Ale to wszystko nieustannie się zmienia. Już jestem ciekawa, co nam zaserwuje nowa moda.