
Shuum od morza
Udostępnij artykuł
Gdy patrzy się na minimalistyczną bryłę kołobrzeskiego Shuum Boutique Wellness Hotel****, trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno mieścił się tu hotel zdrojowy. Dziś to miejsce, które wymyśliło się na nowo – jest na wskroś współczesne i zaprasza nas do holistycznego zadbania o swoje ciało, umysł i ducha.
Wydaje się, że każdy koncept ma swój cykl życia. Przychodzi więc moment, gdy jego formuła się wyczerpuje lub po prostu nie przynosi dawnej satysfakcji. Tak było w tym przypadku. Zmieniły się czasy i sanatoryjna oferta zabiegów nie spełniała oczekiwań gości, którzy w hotelach zaczęli poszukiwać czegoś więcej niż dobrej lokalizacji, basenu i wygodnego łóżka. W 2016 r. obiekt przeszedł więc gruntowny remont i liczba pokoi została zmniejszona na rzecz części wspólnych. Dzięki tym zmianom przestrzenie zyskały oddech, a wnętrza stały się przyjazne i bardziej przytulne. Duża w tym zasługa wykorzystanych materiałów – w hotelu dominują drewno, filc, szkło, beton i naturalne tkaniny. Aranżacja wnętrz zachęca do wyściubienia nosa z pokoi, obiecując jednocześnie poczucie prywatności w przestrzeniach wspólnych.

Siła spokoju, która koi zmysły
Hotel Shuum to harmonijny koncept, w którym wszystko ma skłaniać do relaksu. Tu nie ma pośpiechu, za to przekraczając próg obiektu, mimowolnie bierzemy głęboki oddech, a nasze ciało opuszcza napięcie. – W Shuumie zwracamy dużą uwagę na spokój i płynący z niego relaks. To dlatego stworzyliśmy miejsce służące pełnej regeneracji, którego minimalistyczny design i kameralna atmosfera stanowią doskonałe tło do pełnego doświadczenia relaksu, wyciszenia i błogostanu – mówi kierowniczka marketingu Danuta Ziętala.
I coś w tym jest, bo pobyt w Shuumie zapewnia gościom chwile przyjemnego wytchnienia, które pozwalają poczuć, czym jest siła spokoju. – Rozumiemy ją jako gotowość na wyciszenie otoczenia – tak aby wewnętrzne potrzeby zostały usłyszane. Stąd niewiele nas dzieli od zaopiekowania się nimi i przybliżania się tym samym do dobrostanu. W gonitwie codzienności zdarza się, że pomijamy sygnały wysyłane nam przez ciało, a być może pragnie ono podstawowej uważności. Może nią być wyrównanie oddechu, jakościowy sen, spacer po pobliskim lesie czy angażujące wszystkie zmysły jedzenie – wyjaśnia Agnieszka Trafas, właścicielka i pomysłodawczyni Shuumu.

Choć spokój jest tu odmieniany przez wszystkie przypadki i stał się hasłem rozpoznawczym Shuumu, to na pewno nie jest pustym sloganem – rzeczywiście ma służyć temu, byśmy poczuli błogość. Bo któż z nas we współczesnym, zabieganym i często stresującym życiu nie chciałby jej doświadczyć? Jak mówi właścicielka: – Dróg prowadzących do błogostanu jest wiele, my po prostu pokazujemy kilka ścieżek, którymi można do niego zmierzać.
W temacie dróg do błogostanu Shuum może nam wiele zaoferować. Oddaje do dyspozycji gości strefy wellness i SPA, w tym private wellness room, wypoczywalnię, sauny, basen i jacuzzi. Private wellness room można zarezerwować na wyłączność i w intymnej atmosferze oddać się zabiegom relaksacyjnym, masażom czy skorzystać z biosauny. Jeśli tylko mamy na to ochotę, obsługa hotelu zapewni nam zdrowe przekąski i napoje; jeśli bardziej stawiamy na relaks, możemy zamówić deskę serów, szampana lub wino.
W strefie wellness i SPA możemy też poczuć odprężającą moc wody i regeneracyjną siłę ciepła. Do naszej dyspozycji są trzy sauny: biosauna, sauna parowa i fińska. Z tej ostatniej, przez dużą, przeszkloną ścianę rozpościera się widok na nadmorski park; możemy go także podziwiać, spędzając czas na basenie czy w jacuzzi. Bliskość natury i szum morza wzmacniają prozdrowotne i relaksacyjne właściwości strefy SPA. Drzewa są tu na wyciągnięcie ręki – w sezonie wiosennym i letnim, gdy liście bujnie przyozdabiają ich korony, łatwo odnieść wrażenie, że się w nich zatapiamy.



Pobudź wszystkie zmysły
Shuum to jednak nie tylko miejsce, w którym zaopiekujemy się naszym ciałem – obsługa hotelu z uwagą zadba też o nasze podniebienia. Tu nawet posiłek ma być doświadczeniem, które pobudzi zmysły i przyniesie odprężenie. Za restauracyjne menu odpowiadają szef kreatywny Wiktor Ignaczak, główny szef kuchni Piotr Buryło i cukierniczka Agata Sosnowska wraz z zespołem. Dania przygotowywane są z poszanowaniem dla środowiska i produktów, a ich inspiracja to zmieniające się pory roku, dlatego podstawę proponowanych przez szefów kuchni potraw tworzą świeże i sezonowe składniki. Karta win – naprawdę imponująca i bardzo przemyślana – to dzieło zespołu, na czele którego stoi head sommelierka Beata Ławrukajtis. Warto wspomnieć, że dobrym duchem hotelu, jego stałym bywalcem i współpracownikiem jest znany w polskim świecie winiarskim Tomasz Kolecki. Nieraz się tu na niego natkniecie, a już z pewnością spotkacie go w trakcie organizowanych kolacji i degustacji komentowanych, których jest prowadzącym. Te urządzane są w Shuumie regularnie i mają grono stałych bywalców.

W ubiegłym roku kolacje degustacyjne odbywały się pod hasłem „Przez zmysły do błogostanu”. Za pomysłem ich organizacji stoi Adam Hok, dyrektor hotelu – to on wymyślił temat przewodni i formułę. Zanim jednak Shuum zaprosił gości w podróż przez zmysły do błogostanu, organizował kolacje degustacyjne pod hasłem „Shuum i Przyjaciele” – tak zaczęła się jego przygoda z tematycznymi wydarzeniami łączącymi wino i kuchnię.
W sumie „zmysłowych” kolacji odbyło się sześć, a wszystkie zabrały nas w ciekawe kulinarnie i winiarsko regiony w Polsce i Europie. Od samego początku ich założeniem było zapraszanie gości pracujących z winem w różnych jego odsłonach – to dlatego bywali na nich autorzy książek winiarskich, sommelierzy, enolodzy i winiarze. – Podczas kolacji degustacyjnych chcieliśmy pokazać zmysłowość całego wydarzenia, przez którą rozumiemy doświadczanie wina, dań, deserów każdym zmysłem: wzrokiem, dotykiem, węchem, smakiem, słuchem. Cieszymy się, kiedy można pokazać np. wielość kolorów i różnorodność dań, ich apetyczność, którą wzmaga kieliszek wina – jego też można doświadczać, podobnie jak precyzyjnie przygotowanych dań i deserów. Chcemy, by goście skupili uwagę na własnych zmysłach, aby poczuli, jak smakują, dotykają, wąchają, patrzą na dania, wino, desery. Myślę, że nam się to udało i dotarliśmy przez zmysły do błogostanu – mówi Beata Ławrukajtis. Dziś już wiemy, że projekt będzie kontynuowany również w tym roku.


Muszę przyznać, że niewiele miejsc w Polsce ma tak spójną wizję tego, czym chce być. Jeszcze mniej konsekwentnie ją realizuje. Tu jest inaczej – już samo brzmienie nazwy hotelu jest przyjemne jak łagodna, morska bryza. Od progu mówi: „Wejdź, rozgość się i odpocznij, my zajmiemy się resztą”. I tę obietnicę spełnia z nawiązką.