Polskie Korki 2024 – kilka wrażeń z degustacji stolikowej
Udostępnij artykuł
W minioną sobotę, 8 czerwca, w ogrodzie poznańskiego SPOT.-u odbyła się otwarta degustacja stolikowa w ramach XI edycji Festiwalu Polskie Korki.
Oprócz spaceru pomiędzy kilkunastoma stoiskami, na których swoje wyroby prezentowali czołowi polscy winiarze, można było na chwilę zatrzymać się i oddać kontemplacji nad przepiękną, letnią pogodą i scenerią ogrodu SPOT.-u (warto zwrócić uwagę na rozwijające się krzewy gron odmian m.in. chardonnay czy też, sprowadzone dopiero co z samej Szampanii, pinot noir i pinot meunier!). Fantastyczna atmosfera, możliwość bezpośrednich rozmów z producentami oraz szeroki wybór win sprawiły, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie, niezależnie od poziomu zaawansowania w sztuce degustacji i preferencji smakowych. Polskie Korki to doskonała okazja do pogłębienia swojej winiarskiej wiedzy, odkrycia nowych smaków i aromatów oraz nawiązania nowych kontaktów w środowisku miłośników wina.
Świat polskich win właśnie najlepiej poznaje się u źródeł, mając możliwość ich degustacji, porównując smaki i style różnych szczepów, oraz podejście poszczególnych producentów do procesu ich wytwarzania. Podczas degustacji zaprezentowano wina łącznie z siedemnastu winnic, praktycznie z całej Polski – a oto garść wrażeń z niektórych stoisk.
Winnica Turnau
Na początek coś z województwa zachodniopomorskiego, czyli z Winnicy Turnau: flagowy, musujący Classique Brut w nowej odsłonie, dojrzewający 32 miesiące na osadzie. Samo wino zaprasza do degustacji cytrusowymi aromatami i przyjemnym bąblem. Nie brakuje w nim świeżości, soczystości oraz wyczuwalnych nut chlebowych. Moją uwagę zwróciło też półwytrawne Rosé, uwodzące aromatami świeżych truskawek i kwaskowego rabarbaru. Bardzo przyjemne wino, które już podczas festiwalu znalazło wielu zwolenników (sama ledwo się załapałam na ostatnią butelkę!). Myślę, że to wino zagości w sezonie na wielu stołach podczas letnich grillów czy pikników.
Winnica Skarpa Dobrska
Wieloletni uczestnik festiwalu został przeze mnie odkryty dopiero podczas tego spotkania. Od razu zwróciłam uwagę na etykiety win, wyjęte z estetyki serialu „Bridgerton” (zadziwiające, że nikt wcześniej tego nie zauważył, a sam właściciel żartował, że to oni byli pierwsi, na długo przed serialem). Przechodząc do konkretnych butelek – zaciekawił mnie świeży, cytrusowy i pięknie zbalansowany grüner veltliner – Inula. Wyraźnie wyczuwalne również aromaty trawiaste oraz świetna owocowość. Równie ciekawą pozycją był gewürztraminer – Cerasus (po festiwalu nieco odczarowany dla mnie szczep), który nie przytłaczał mocno kwiatowymi i różanymi aromatami, były one dobrze ujarzmione wyższą kwasowością. Winnica również prezentowała swojego wyśmienitego zweigelta – Adonis, o pięknej rubinowej barwie, z nutami czereśni, lekkich ziół i czarnego pieprzu. A jeśli wśród czytelników znajdą się osoby wybierające wino po etykiecie, to w tym przypadku nie powinny się zawieść.
Winnica Margaret
Z winnicy Margaret z województwa lubuskiego, podobnie jak w przypadku Skarpy Dobrskiej, również pozytywnie zaskoczył mnie półwytrawny gewürztraminer – bardzo przyjemny dla nosa, o aromatach kwiatowych i mineralnych. Jeden łyk tego wina przeniósł mnie na łąkę pełną kwiatów i świeżo ściętej trawy. Nie było tutaj przesadnej, perfumowanej róży, którą czasami oferuje ten szczep. Świetnie zbalansowane wino z idealną, dyskretną słodyczą na finiszu. Równie ciekawie w moich oczach wypadło wino spokojne ze szczepu chardonnay – bardzo lekkie, z aromatami cytrusów i trawy cytrynowej. Kolejna świetna propozycja na letnie biesiadowanie. Nie sposób też pominąć musującego Blask Extra Dry 55, wyprodukowanego na bazie rieslinga i chardonnay (po 50%) – wytrawnego, ale fantastycznie zrównoważonego, pełnego nut zarówno jabłkowych, limonkowych, jak i drożdżowych. Jeden z faworytów dzisiejszego wieczoru!
Winnica Kosmos
To z kolei młoda winnica (pogranicze województw małopolskiego i podkarpackiego), stawiająca na produkcję win naturalnych. Dodatkowo znajdziemy tu też ciekawe, kosmiczne etykiety. W tych winach dużo się dzieje, jednak na razie nie trafiły one w mój gust. Najciekawszy wydał się ich zweigelt – wyczuwalnie rześki, czerwony owoc z dużą kwasowością. Wina z potencjałem, nad którymi warto jeszcze popracować, z zaskakującymi efektami w perspektywie.
Winnica Wieliczka
Przy okazji degustacji win z Winnicy Wieliczka, reprezentującej województwo małopolskie, miałam okazję nieco poszerzyć swoją wiedzę również o geografię i otoczenie winnicy (las chroniący od północy przed mroźnymi wiatrami, starodrzewie w okolicy czy nawet dwa stanowiska archeologiczne, z którymi winnica graniczy). Producent ma certyfikat ekologiczny, a winorośl uprawia zgodnie z zasadami biodynamiki, w pełnym szacunku dla natury i powrotu do korzeni. Szczególnie ciekawą propozycją okazał się merlot, wciąż rzadko spotykany w polskich winnicach. Już od pierwszego zanurzenia nosa w kieliszku wyczuwalne były mocne aromaty czerwonej porzeczki, czereśni i lekko ziołowe nuty. W ustach potężna, pestkowa wytrawność i ekstrakt – wskazujące, że wino (rocznik 2022) ma naprawdę spory potencjał dojrzewania i za dwa-trzy lata (a zdaniem właściciela winnicy nawet pięć!) może pokazać nam znacznie więcej.
Winnica Dom Charbielin
U przedstawiciela województwa opolskiego najlepsze wrażenie wywarł souvignier gris, utrzymany
w stylistyce dobrego (ale europejskiego) sauvignon blanc, i moim zdaniem był to najlepszy reprezentant tej odmiany na festiwalu. Druga propozycja, czyli muscaris, jest równie ciekawa, bo intryguje aromatami kwiatów i cytrusów. W ustach bardzo orzeźwiające z wysoką kwasowością, wręcz delikatnie szczypiącą w język, co w sumie dało bardzo lekkie i przyjemne wino. Część osób może też się pokusić o stwierdzenie, że jest to świetne, kobiece wino. Polecam – jeśli tylko nie boicie się wysokiej kwasowości! Obydwa wina pochodzą z linii win flagowych „Wysokie C”.
Winnica Barczentewicz
Wracając do województwa lubelskiego, odkrywałam wina Kamila Barczentewicza. Już pierwsze z nich kryło w sobie odrobinę niespodzianek. Zaczęłam bowiem od pinot blanc pełnego aromatów dojrzałej cytryny, zielonych jabłek oraz niespodziewanych, subtelnych, ale wyraźnych nut drożdżowych. Po krótkiej rozmowie z właścicielem okazało się, że wino przez 9 miesięcy leżakowało w stalowych tankach na grubym osadzie drożdżowym,czego efekt nie zawsze był zauważalny przez degustatorów. Następnie souvignier gris – w zupełnie innej odsłonie niż propozycja z Charbielina. Tutaj dominowały już bardziej dojrzałe, choć nieco przytłumione cytrusy, w szczególności mandarynka. Nie było aż takiej lekkości, jest za to dobrze zharmonizowana kwasowość. Trzeci w kolejności, riesling, okazał się moim zdecydowanym faworytem wśród festiwalowych bieli. Niesamowita owocowość i wyraziste aromaty winogronowe, ale również delikatnie wyczuwalne akcenty miodu uwydatniające dyskretną słodycz tego wina (5 g cukru resztkowego) i delikatne, ale świetnie zintegrowane nuty naftowe. Na koniec rewelacyjny pinot noir – elegancki, lekko dymny, z aromatami przetworzonej czerwonej wiśni z dobrze zbalansowaną taniną. Wino wybitne i zdecydowanie warte głębszego poznania.
Winnica Smolis
Na zakończenie – wisienka na torcie, w postaci uwielbianej przeze mnie Winnicy Smolis, z województwa łódzkiego. Za sukcesem wyśmienitych, musujących win produkowanych metodą szampańską, stoją wspaniali ludzie – Jean-Thiery i Ewa Smolis, którzy przy każdej okazji zarażają swoją pozytywną energią, miłością i pasją winiarskiej oraz wspaniałą rozmową. Niestety załapałam się jedynie na ostatnią butelkę wytrawnego Rosé, przez trzy lata dojrzewającego na drożdżowym osadzie – i oczywiście nie było żadnego zaskoczenia: aromaty delikatnej truskawki i rabarbaru pięknie otulone kremową strukturą. Klasa sama w sobie, wina Janka Smolisa za każdym razem sprawiają mi coraz większą przyjemność!
Podczas festiwalu zaprezentowały się również winnice: Nizio Naturals, Dom Bliskowice, Saganum, Equus, Marcinowice, Białe Skały, Pałac Mierzęcin, Amelie oraz Saint Vincent (zdobywca największej liczby wyróżnień – złotych, srebrnych i brązowych Korków). Niestety ograniczony czas spotkania nie pozwolił na odwiedziny wszystkich uczestniczących w wydarzeniu producentów i degustację ich win. Obiecuję, że będę mocno się starała nadrobić tę zaległość!
Stolikowa degustacja w ogrodzie SPOT. w Poznaniu była wyjątkowym wydarzeniem, które po raz kolejny pokazało niezwykłą różnorodność, bogactwo smaków i coraz większą dojrzałość polskiego winiarstwa. Już teraz z niecierpliwością czekam na kolejną edycję festiwalu Polskie Korki, licząc na jeszcze więcej niezapomnianych wrażeń i winnych odkryć (według zapewnień organizatorów, przyszłoroczna edycja ma przynieść znaczące zmiany formuły – tym bardziej warto będzie czekać!).