4. edycja Targów Polskich Win i Winnic WINO za nami!
Udostępnij artykuł
Ani się nie obejrzeliśmy, jak minęła kolejna, czwarta już edycja Targów Polskich Win i Winnic – WINO. W dniach 21-23 marca br., w najbardziej symbolicznym dla Międzynarodowych Targów Poznańskich miejscu – czyli słynnym, okrągłym pawilonie z iglicą – zgromadziła się około setka wystawców, reprezentujących przede wszystkim szeroko pojęty świat winiarski, nie zabrakło też jednak firm oferujących cydry, piwa, miody czy śliwowice, a także sery (zagrodowe czy rzemieślnicze) i najrozmaitsze przysmaki i przekąski. Znakomita większość wystawców występowała pod wspólnym szyldem swoich macierzystych województw czy regionów – niektórzy jednak zdecydowali się na start pod własną marką. Imprezę, według informacji organizatora, odwiedziło prawie 3500 gości, co jednak nie wydaje się wielkością przesadnie wysoką, zważywszy na rosnącą w postępie geometrycznym popularność polskiego winiarstwa. Podobnie jeśli chodzi o liczbę wystawców – zwrócić należy tu uwagę, że niektórych, ze wszech miar zasłużonych regionów (województwa podkarpackie, świętokrzyskie, dolnośląskie…), nie było w Poznaniu w ogóle! Niemniej targi można uznać za imprezę udaną i już dziś zacząć odliczać dni do kolejnego winiarskiego święta, które zaplanowano na marzec 2025 r.
Trzydniowa impreza wypełniona była różnego rodzaju wydarzeniami i atrakcjami, by wymienić choćby specjalne degustacje, poświęcone winom z danego województwa (łódzkie, zachodniopomorskie itd.), warsztaty (np. „Świadoma degustacja wina”) czy prezentacje z udziałem sommelierów („Bitwa na argumenty – białe czy czerwone?”). Centralnym punktem targów była natomiast uroczysta kolacja z udziałem polskich win (w odmianach typowych, a jednocześnie najbardziej obiecujących dla polskiego winiarstwa – johanniter, solaris czy muscaris), z towarzyszeniem specjalnie opracowanego menu. Nad całością czuwali Tomasz Zdrenka, szef kuchni Garden City, Mirosław Krasnowski, dyrektor programowy targów WINO, oraz Maciej Sokołowski, sommelier i przewodniczący konkursu WINOPL. O tym ostatnim punkcie też należałoby wspomnieć choćby skrótowo. Jego zwycięzcy-złoci medaliści (a było ich sześciu: PIWNICE ANTONIEGO Nestor, WINNICA HIKI Pinot Noir – w kategorii win czerwonych spokojnych; WINNICA SMOLIS Jean Thiery Smolis Brut, WINNICA ARIS Pinot Noir Brut 2021 i WINNICA EQUUS Equus Sekt Rose Brut – w kategorii win musujących; oraz WINNICA CELTICA Luna w kategorii win białych słodkich) eksponowani byli w trakcie targów w specjalnej gablocie. Innym rodzajem wyróżnienia dla kilku producentów było podpisanie zamówień na regularne dostawy polskich win do tak znanych odbiorców, jak Lidl Polska czy Port Lotniczy Poznań-Ławica (tu zwycięskie „czeki”, przy okazji ceremonii otwarcia targów, odebrały winnice Powiercie, Aris, Pałac Rajkowo i Piwnice Antoniego).
Nie sposób omówić w tym miejscu wszystkich wartych wzmianki win – było ich całkiem sporo, polskie winiarstwo z każdym rokiem robi znaczące postępy i doprawdy mocno oddaliliśmy się od stereotypu (tu i ówdzie jednak wciąż obecnego) polskich czerwonych win uosabianych przez słodkawą esencję z buraczków, tu i ówdzie podrasowywaną dębowymi wiórami. Hybrydy oczywiście są obecne w naszym krajobrazie i będą jeszcze długo, niemniej chwała winiarzom, którym udaje się je „ucywilizować” i poprowadzić w stronę stylu kojarzonego z Austrią, Węgrami czy… północnym Rodanem. Owoc jest coraz lepiej wyeksponowany, słodko-słono-gałązkowa dominanta odchodzi powoli w niepamięć, a rześka kwasowość w połączeniu z wyrazistą tanicznością coraz częściej wskazuje na godny uwagi potencjał starzenia niektórych win. Nie sposób więc pominąć znakomitych win z Piwnicy Antoniego (mój faworyt to czerwony Monarcha, ale jego zaledwie brązowy medal na konkursie WINOPL to jakieś niedopatrzenie! Na szczęście w pełni zasłużone złoto dla Nestora – regent, monarch, cabernet cortis – przywraca wiarę w powagę dostojnego jury).
Po stronie odmian tradycyjnych z przyjemnością wskazuję na Winnicę Wieliczka i jej Pinot Noir, dojrzałego, owocowego, a zarazem w pełni wytrawnego wina. Merlot (chwała polskiemu producentowi za konsekwentne mierzenie się z tą odmianą!) wykazywał jeszcze sporą szorstkość, niemniej do zarzucenia było mu bardzo niewiele, można natomiast się spodziewać, że to wino z każdym kolejnym rokiem będzie nabierało ogłady i wyrafinowania – jeśli tylko ostaną się jeszcze jakieś butelki!
Wina musujące – tu niewiele się zmienia, ukłony dla lubuskiej Od Nowy, której Cuvée 2021 Riesling Pinot Blanc Brut „pozamiatał” skutecznie i bezapelacyjnie; swój dobry, powtarzalny i przewidywalny (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu) utrzymali również „hybrydowcy” Dom Jantoń i Aris. Klasa sama dla siebie!
Nie zawiodła wielkopolska Enosfera z białymi Souvignier Gris i Johanniterem (oba z rocznika 2021), dobrze zaprezentowała się też zachodniopomorska Sydonia ze świetnie ułożonym Cuvée 2022 Wilcze Gniazdo (solaris, johanniter, seyval blanc, muscaris) – choć było w nim już 10 g cukru, został on niemal idealnie zrównoważony przez kwasowość, w efekcie czego powstało wino wybitnie pijalne, rześkie, nadające się zarówno do konsumpcji solo, jak i w towarzystwie lżejszych, rybno-warzywnych dań.
Końcowy akcent należy się targowym debiutantom, z których z przyjemnością wymieniam aż trzech – młode firmy, ale prezentujące się z winami godnymi uwagi, dobrze zrobionymi, a miejscami zahaczającymi wręcz o „autorski” sznyt. Winnica Pod Jabłonią (z leżących niedaleko Bydgoszczy Wierzchucic) i jej Solaris Oaked, nagrodzony m.in. na konkursie w Jaśle, wyrastają na poważnych graczy naszego rynku. Być może wkrótce napiszemy coś więcej na temat tego producenta, redakcja „Trybuszona” już otrzymała zaproszenie do odwiedzin tej 4-hektarowej, działającej od roku 2017, posiadłości!
Jeszcze młodszym projektem jest Winnica Korzeń, powstała zaledwie trzy lata temu – niemniej jej Johanniter 2023 nie ma się czego wstydzić. Lubusko-nadwarciański terroir nigdy nie zawodzi i w tym wypadku mamy do czynienia z winem przemyślanym, zmierzającym w stronę stylu „północnego” rieslinga, o dobrej kwasowości i wytrawności, obiecującego więcej wrażeń w przeciągu kolejnych 2-3 lat. Dobra robota, panie Jarosławie!
I w końcu 5-hektarowa Winnica de Lewin, położona około 10 km na południe od Łobza w Zachodniopomorskiem – stawiająca zarówno na hybrydy, jak i viniferę, niemniej najbardziej udane wina na razie powstają tu z hybryd: jednym z nich jest czerwone Musujące Sur Lie (2 miesiące na osadzie), powstałe na bazie cabernet cortis i regenta, dobrze ułożone, rześkie, ale i pełne owocu, niepozbawione głębi, jaką zawdzięcza drożdżowemu osadowi. Interesująco prezentowało się też Białe Półwytrawne (solaris z dodatkiem muscarisa), dobrze zbudowane i zrównoważone. I jeśli tak wyglądają targowe debiuty – to ja mogę sobie tylko wyobrazić, co będzie się działo na kolejnych edycjach poznańskiej imprezy i z czym przyjdą kolejni debiutanci. Do zobaczenia zatem za rok – oby frekwencja wśród wystawców i zwiedzających była wyższa, bo o poziom wystawianych win możemy się (aż tak bardzo) nie martwić!